Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rozdział 22
***
Obudziłam się w białej i jasnej sali. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Kobiety w białych strojach pośpiesznie biegały koło łóżka, w którym leżałam. Kacper siedział obok. Wyglądał na załamanego.
- Umarłam? – pytałam, wyrywając go z zamyślenia.
- Jesteś w szpitalu. Już wszystko będzie dobrze.
- Co mi jest?
- Straciłaś dużo krwi. Kocham cię – wypowiedziawszy te słowa zaczął płakać. Serce ścisnęło mi się w kłębek. Nigdy nie widziałam, jak płacze.
- Nie płacz, kochanie. Nic się nie stało.
- Mogłem cię stracić.
- Byłam aż w tak złym stanie?
- Byłaś wycięczona i pobita. Wiesz... Nie wiem, jak ci to powiedzieć...
- Co się stało? Coś z Gabrielem i Anitą?
- Nie, ich nie było wtedy w domu. Pojechali do szpitala. Anita jest chora. Leczy się u psychiatry. Ale to opowie ci Gabriel.
- Więc, co się stało?
- Byłaś w ciąży... Walerio wszystko będzie dobrze...
- Czy... Czy straciliśmy dziecko?
- Straciłaś dużo krwi...
Przytulił mnie do siebie i pozwolił wyrzucić z siebie ból i cierpienie. Czułam, jakbym nieuchronnie traciła część siebie. Było mi bardzo źle. Kacper starał się mnie pocieszyć. Szeptał mi czułe słówka, a ja płakałam nieustannie.
- Już, maleńka. Nie płacz. Jeszcze będziemy mieć wiele dzieci, zobaczysz.
- Wiem, ale czuję tak, jakby część mnie bezpowrotnie została wyrwana na zawsze. To tak boli. Ta istotka nic nie zawiniła.
Ponownie się rozpłakałam. Miałam wielki żal. Buntowałam się całą sobą przeciw zaistniałej sytuacji.