Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rodział 9
- Walerio to nie jest człowiek dla ciebie.
- A, kto nim według ciebie jest?
-Na pewno nie on.
- Anitko, jesteś uprzedzona po tym incydencie, gdyby nie doszło do tego byłabyś zachwycona, że zakochałam się w nim.
- Owszem byłabym, ale teraz, kiedy okazało się, że... Nie potrafię go zaakceptować. Wiesz, że jesteś dla mnie, jak córka i chcę dla ciebie, jak najlepiej, dlatego, proszę posłuchaj mnie i zerwij tą znajomość.
- Dla mnie też jesteś prawie, jak matka, ale nie zrezygnuję z tego uczucia. Mama na pewno chciałaby żebym wreszcie była szczęśliwa. A szczęście to właśnie Kacper.
- I właśnie tego chcę dla ciebie córeczko.
- Słucham?!
- To ja jestem twoja mamą. Po twoim urodzeniu miałam zaledwie osiemnaście lat i nie chciałam w swoim życiu dziecka, więc oddałam cię małżeństwu, które obiecało mi, że zajmie się tobą, a ja będę mogła cię odwiedzać, jeśli będę tego chciała.
- Nie, to jakiś nonsens. To nie może być prawda!!! – zalana łzami wybiegłam da zewnątrz. Nie wiedziałam, co mam zrobić. W głowie miałam wielki mętlik. Mój świat przewrócił się do góry nogami. Nagle to, w co przez te wszystkie lata wierzyłam legło w gruzach. Nie mogłam jej spojrzeć w oczy. Nie mogę uwierzyć w to, że kobieta, którą tak ceniłam okazała się osobą, która nie chciała własnego dziecka. Dziecka, którym byłam ja. Dlaczego mi to powiedziała? Dlaczego tak nagle zerwała z tym wierutnym kłamstwem?