Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rodział 9
Poczułam dotyk. Natychmiast przebudziłam się. Kacper patrzył na mnie, tak ciepłym wzrokiem. Nie potrafiłam opanować łez.
- Mówiłam żebyś nie przyjeżdżał. Dlaczego nie posłuchałeś mnie?
- Bo teraz to ty leżałabyś na moim miejscu. A mówiłem, że nie pozwolę cię skrzywdzić.
- Ciiiii.. Nie mów nic, nie powinieneś się teraz męczyć. Straciłeś bardzo dużo krwi. Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałam.
- Ja się o ciebie też. Kiedy cię całował i dotykał... Nie mogłem na to pozwolić. Miałem operację? – powiedział, dotykając opatrunku.
- Tak i transfuzję, ale już jest dobrze. Najgorsze masz już za sobą.
- Kto jest dawcą.
- Ciiiiicho nie mów nic. Nie przemęczaj się.
- Powiedz mi. Musze to wiedzieć. Podziękować.
- Ja. Spróbuj zasnąć – odparłam, gładząc go po czole.
- Dziękuję. Teraz mogę zasnąć. Zostaniesz tu?
- Oczywiście, że tak. Spij już.
Po chwili zasnął, a ja poszłam do bufetu po kubek mocnej kawy. Po drodze spotkałam oficera policji. Złożyłam zeznania i wróciłam do sali Kacpra. Nie spal już. Podeszłam do jego łóżka i powiedziałam:
- Nie możesz spać, co? – rzekłam, siadając na szpitalnym stołku.
- Nie potrafię. Dotarła do mnie moja głupota. Naraziłem ciebie, Anitę i resztę domowników. Myślałem, że on mnie nie znajdzie.
- Kim on był?
- Moja przeszłość nie jest kolorowa. Kiedyś potrzebowałem pieniędzy na rozkręcenie interesu i zaciągnąłem spory dług. Spłaciłem wszystko w terminie, ale według tego człowieka odsetki z każdym dniem stawały się większe. Więc postanowiłem uciec, tam, gdzie nikt mnie nie zna i nie znajdzie, a przy okazji będę mógł się zemścić. Ale na szczęście poznałem ciebie i moje życie kompletnie się zmieniło. I po raz kolejny wszystko zepsułem swoim postępowaniem. Ściągnąłem na was kłopoty, ciebie zraniłem.
- Ciiiii.. Już po wszystkim. On już nie wróci a nikt z nas nie ma do ciebie żalu. Wszyscy czekają na ciebie w domu.