Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rodział 17
- Rozumiem. Poczekam. Chodźmy już do domu. Przeszłaś bardzo dużo i musisz odpocząć.
Zatrzymaliśmy się jeszcze przy pomniku jego siostry, po czym poszliśmy do domu. Domownicy byli niezwykle ciekawi moich zeznań. Nic nie mówiąc poszliśmy do mojego, a teraz naszego pokoju. Kacper natychmiast położył mnie w łóżku, a sam wyszedł po coś do jedzenia. Po chwili wrócił. Postawił przy mnie tacę z jedzeniem i powiedział:
- Powiedziałem im, że obowiązuje cię tajemnica i nie możesz im powiedzieć, jak wyglądało przesłuchanie.
- Dziękuję. Kochany jesteś. Chodź, połóż się przy mnie.
- Najpierw musisz coś zjeść.
- Nie mam apetytu. Może później.
- Nie możesz się tak zamęczać. Kochanie on już nie wróci i nie możesz przez niego popadać w apatię. Zjedz, chociaż trochę.
- No, dobrze uparciuchu - to mówiąc wzięłam do ręki kanapkę.
- Widzisz, jak chcesz to możesz. A teraz postaraj się zasnąć – rzekł, kiedy skończyłam przeżuwać ostatni kęs.
- Tego już nie jestem w stanie zrobić. To, czego się dowiedziałam nie pozwoli mi zasnąć.
- Dobrze, choć nadal uważam, że powinnaś się zdrzemnąć. W takim razie zabieram cię na spacer nad pobliskie jeziorko. Pamiętasz nasz wypad na plażę w Kornwalii?
- Jasne, że pamiętam. Już wtedy podobałeś mi się szalenie.
- Wówczas po raz pierwszy się o ciebie bałem. Pamiętasz?
- Na szczęście czuwałeś i złapałeś mnie w odpowiedniej chwili. I te twoje silne ramiona.
- I ta twoja delikatność połączona ze strachem. Już wtedy zakochałem się w tobie, ale nie chciałem się do tego przyznać.
- Jakie to dziwne. Ja też tak czułam.
- To nie jest dziwne. To po prostu przeznaczenie.
Dotarliśmy do jeziorka trzymając się za ręce. Czułam, jak negatywne emocje zanikają. Teraz pragnęłam jedynie być z nim i przy nim. Chciałam czuć jego bliskość i miłość. Usiedliśmy na trawie przytuleni do siebie. Gładził moją dłoń i czule tulił do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu i szepnęłam.