Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rodział 14

Autor: Pilar
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

                - A ja dopiero zasiadam do śniadania.

                - Różnica czasu. Cieszę się, że zadzwoniłeś – powiedziałam, odkładając sztućce na talerz.

                - Ja też. Zadzwonię jeszcze, jeśli ci to nie przeszkadza.

                - Jasne, że nie.

Chwilę potem rozłączyłam się. Domownicy patrzyli na mnie z uśmiechem na twarzy. Tak, jak obiecałam poszłam do swojego pokoju i przyniosłam zdjęcia z Kornwalii. Usiadłyśmy z dziewczynkami na werandzie. Gabriel usiadł obok mnie, a Anita powiedziała, że musi coś ważnego załatwić. Dziewczynki przyglądały się uważnie każdemu zdjęciu. Kiedy zobaczyły mnie w objęciach Kacpra uśmiechnęły się, a Julka spytała.

                - Kim jest ten pan?

                - To jest pan Kacper. U niego się zatrzymałam i on pokazał mi zakątki Kornwalii.

                - Czy w Anglii panuje zwyczaj przytulania turystów?

                - Julio, nie bądź niegrzeczna! - warknął Gabriel.

                - W porządku, Gabrielu. Nie, w Anglii, ani w żadnym kraju nie ma zwyczaju przytulania turystów. To zdjęcie to pamiątka o osobie, która była dla mnie niezwykle miła.

Po chwili dziewczynki zajęły się swoimi sprawami, a ja zostałam sama z Gabrielem.

                - Wydaje się miły - powiedział.

                - Tak, taki właśnie jest.

                - Ładnie razem wyglądacie, wiesz?

                - Skoro tak mówisz. To bardzo dobry człowiek. Ale zmieniając temat. Muszę rozmówić się z tamtym.

                - Kiedy zamierzasz to zrobić?

                - Dzisiaj jadę na komisariat i jak dobrze pójdzie to dzisiaj go zdemaskuję.

Tak, jak powiedziałam po godzinie pojechałam na posterunek. Komendant nie mógł uwierzyć w to, co mu powiedziałam. Jednak, kiedy pokazałam mu pismo od prawdziwego Kacpra i notarialne potwierdzenie jego pobytu w Kornwalii pobladł nieco i powiadomił warszawską policję o tym zajściu. Mimowolnie łzy spłynęły po moim policzku. Pomyślałam o prawdziwym Kacprze. Tak bardzo chciałam żeby był teraz przy mnie. Starałam się wielokrotnie nie myśleć o nim, jednak to jest silniejsze ode mnie. Komendant dla całkowitej pewności poprosił mnie o wykonanie połączenia do prawdziwego Kacpra. Odruchowo wykręciłam jego numer.

                - Cześć Kacprze, to znowu ja.

                - Witaj. Ale dlaczego jesteś taka smutna. Walerio, ty płaczesz?

                - Jestem właśnie na policji. Jest mi trochę trudno i przykro, ale już niedługo go zdemaskuję. Słuchaj pan komendant chce z tobą porozmawiać.

Podałam słuchawkę oficerowi. Po paru minutach komendant postanowił doprowadzić do prowokacji. W mojej torbie została zainstalowana mini kamera, a w kołnierzu mojej bluzki umieszczono mały podsłuch. Tak przygotowana pojechałam do sanatorium. Na mój widok wyraźnie się ucieszył. Podbiegł do mnie, przytulił i chciał pocałować, lecz ja odsunęłam się i powiedziałam.

                - Wiem o wszystkim.

                - Słucham? Słonko, co się stało?

                - Nie mów tak do mnie! Wiem o twoim oszustwie.

                - Jakim oszustwie?

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pilar
Użytkownik - Pilar

O sobie samym: Jestem kim jestem, nie zmienię się, nie chcę, choć już rozumiem dziś coraz więcej, uczę się żyć tak, by dać sobie szczęście, by widząc całe zło tu czuć się bezpiecznie.... Potrafię mieć słabość do ludzi, którzy mnie prawdziwą poznali, pokazali siebie, przy sobie zatrzymali. Potrafię zmienić zwykły czas w tą jedną chwilę, zatrzymać ją, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Potrafię wybaczyć, ale nie zapominam...
Ostatnio widziany: 2017-05-21 19:51:23