Przypadkowe spotkanie
Musi spróbować się z nią umówić chociaż na jedną randkę!
Wyleciał z budynku jak z procy i rozejrzał się dookoła za wysoką dziewczyną z kucykiem na czubku głowy w okularach. Niestety nigdzie jej nie było. Zobaczył jedynie ludzi przechodzących bezinteresownie obok niego. Postanowił się kogoś o nią zapytać. Zagadnął do pierwszego lepszego gościa.
-Przepraszam, widział Pan może taką wysoką dziewczynę w czarnej kurtce w okularach? Miała dwie torby, jedna fotograficzna.
- Nie, niestety.
- Aha.No nic, dziękuję- powiedział zawiedziony i od razu zaczepił kolejną osobę z tym samym zapytaniem.
- Nie, nie widziałam- odpowiedziała pani około pięćdziesiątki.
- Kurczę, a pan? - Zwrócił się do kolejnej osoby- Widział pan wysoką dziewczynę w czarnej kurtce? Miała torbę na aparat fotograficzny.
Starszy mężczyzna musiał się chwilę zastanowić.
- Tak, szła w tamtą stronę - pokazał kierunek na dworzec - Przechodziła na drugą stronę ulicy.
-Jest! - ucieszył się - Dziękuję panu!
Uradowany już leciał na drugą stronę ulicy w nadziei, że ją dogoni. Doleciał jednak do skrzyżowania i znów był w rozterce. W którą stronę poszła tym razem? I gdzie poszła? Nie znał tego miasta. Zawsze przemieszczał się po nim z Zuzą albo kimś innym z rodziny. On sam mieszkał od dziecka w Berlinie.
- Autobus. Szła na autobus! - olsniło go. Pytanie gdzie jest przystanek. I czy już pojechała? Zuza pewnie wie, gdzie mieszka. Musiałby do niej zadzwonić i się zapytać z jakiego przystanku odjeżdża. Ale wtedy by się zdradził. Musiał szybko wymyślić jakiś powód. Wybrał numer do kuzynki i zadzwonił.
- Co tam?
- Sorry, że ci głowę zawracam, ale muszę wiedzieć gdzie jest dworzec autobusowy - przymknął oczy w nadziei, że nie zapyta po co mu to wiedzieć.
- Niedaleko. Jedziesz prosto główną drogą do krzyżówki ze światłami, potem skrecasz w prawo i dalej jak się zaczyna brukowana droga, to nie wyjeżdżasz w nią tylko jedziesz asfaltem. I cały czas prosto do końca. Potem masz główna drogę i skręcasz w lewo. Po prawej stronie masz duży plac z autobusami.
- Super, dzięki. To na razie! - rozłączył się zanim zadała niewygodne pytanie.
Wrócił się ponownie do centrum handlowego na parking po samochód. Trochę czasu zajęło mu pokonanie trasy, bo akurat wyjechał w sam szczyt ruchu ulicznego. Gdy dotarł na dworzec, zaparkował samochód tak, by widzieć wszystkie stanowiska i móc spokojnie poszukać dziewczyny, która rzuciła na niego urok. Wśród czekających jej nie dostrzegł, choć przyglądał się uważnie każdemu. Może już siedziała w autobusie?
Jeden akurat odjeżdżał. Spojrzał w jego okna z nikłą nadzieją.
Jest! Siedziała prawie na samym tyle i patrzyła nieobecnym wzrokiem w szybę.
Zapragnął zatrzymać autobus żeby się z nią umówić. Ale ten już wyjechał z placu. Marcin migiem usiadł za kierownicę i z pieskiem opon wyjechał tym samym wyjazdem co tamten. Daleko nie odjechał, więc bez trudu go dogonił.
Szybko obmyślił plan, że gdy tylko autobus zatrzyma się na kolejnym przystanku, on zaparkuje przed nim i wejdzie do niego, zabierze Malwinę i sam odwiezie do domu. I tak zrobił.
Wszedł do środka za staruszkami jako ostatni. Zamiast kupić bilet, powiedział do kierowcy :
-Ja tylko zabiorę pasażerkę.
Odszukał wzrokiem Malwinę, która gdy tylko go zobaczyła, otworzyła oczy szerzej ze zdumienia.
- Sam cię odwiozę do domu - chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą, żeby nie dawać jej żadnego czasu do namysłu i tym samym nie przedłużać sceny.
Malwina zdezorientowana całkowicie się mu poddała, jednak gdy wstała musiała go na sekundę zatrzymać.
- Aparat! - Chwyciła torbę i czapkę, a potem wyszła bez protestu z Marcinem. Była mega zdziwiona tą niezwykłą sytuacją, której bohaterką była ona i ledwo co poznany chłopak. Gdy stanęli przy jego samochodzie, autobus odjechał.
"M