Przerwana sonata - część 2
Na pogrzebie od razu zauważyła tę blondynkę. Mogła przyjrzeć się jej bez obaw, bo sama miała kapelusz z woalką. Tamta była z gołą głową i, rozwiewane przez wiatr jasne włosy dziwnie i niepokojąco kontrastowały z czarnym strojem. Nie płakała. Stała nieruchomo i patrzyła na trumnę, o którą głucho uderzały grudy ziemi.
* * *
Mimo nalegań Kingi, nie wzięła urlopu. Pracowała, jak szalona, wychodziła z pracy późno wieczorem i z reguły szła jeszcze do jakiegoś baru. Po paru drinkach, wyczerpana fizycznie i otępiała od alkoholu, wracała do domu, rzucała się na łóżko i zapadała w kamienny sen.
Trwało to tydzień. W niedzielę, o dziesiątej rano dźwięk dzwonka wyrwał ją ze snu. Nie otwierając zapuchniętych oczu, sięgnęła po omacku po szlafrok i poczłapała do drzwi. Była pewna, że to Kinga.
Blondynka patrzyła na nią uważnie.
- Przepraszam panią – rzekła cicho. – Nazywam się Barbara Gazdowska i jestem… Byłam siostrą Mateusza.
Matylda poczuła, że nogi uginają się pod nią. Twarz przybyłej oddaliła się i jak przez mgłę widziała poruszające się usta i zaniepokojone oczy.
Gdy się ocknęła, siedziała w fotelu a nad nią stała Barbara ze szklanką wody w ręce.
- Proszę się napić – powiedziała łagodnie i przytknęła szklankę do jej warg. Trochę wody poleciało po brodzie i ściekło na szyję Matyldy.
Barbara odstawiła szklankę i usiadła na fotelu obok.
- Nie zdążyłyśmy się poznać i nie chciałam pani niepokoić – rzekła. – Ale musiałam tu przyjść.
Wyjęła z torebki małe pudełeczko i białą kopertę. Podała je siedzącej nieruchomo dziewczynie.
- Tu jest pierścionek a to list, który Mateusz napisał do pani… - zamilkła i opuściła głowę. Po chwili podniosła wezbrane łzami oczy. –Znalazłam go wczoraj wieczorem... Chyba nie zdążył wysłać...
Wstała.
- Muszę już iść. Za trzy godziny mam samolot.
Gdy wyszła, Matylda siedziała długo ze wzrokiem utkwionym w niewidocznym punkcie przed sobą. Spojrzała w końcu na trzymaną w ręku kopertę. Wyjęła z niej złożoną we czworo kartkę. Ze środka wypadło kilka podeschniętych płatków róży…
„Kochana Mati,
Mam dla Ciebie cudowną niespodziankę, ale nic Ci teraz nie zdradzę. Piszę, bo nie chcę, byś się niepokoiła. Niedługo poznasz moją siostrę Basię. Przyleciała specjalnie z Londynu. Zanim Cię spotkałem, życie było zaledwie preludium. Teraz dla Ciebie i dla mnie nadszedł czas na sonatę.
Do zobaczenia wkrótce
Mateusz”