przeczytajcie a się dowiecie
osięgło.
Lecz wtedy mucha oderwała się od szyby i lekko unoszona na boki wymknęła się przez uchylony lufcik i dalej przez dziurę w drewnianej ramie okna na zewnątrz. Kobieta podniosła głowę i spojrzała za oddalającym się owadem. Nie pochłonęła go pustka. Nie otwarła się żadna ogromna czarna paszcza, by zgruchotać kości, wyssać soki i nie pozostawić nic oprócz kawałka nie zapełnionej dziury. Skoro mucha mogła wyjść, chyba Kamila też miała tę umiejętność. Wiedziała, że może się po drodze rozsypać na kawałki i nie wstać już z krawężnika, a następnego dnia sprzątacze zmiotą ją na szufelkę, ale pocieszyła się tym, że przecież może być muchą, która jest za mała, żeby rozbito ją na kawałki. Sama w sobie jest jednym spójnym kawałkiem.