Prolog.
- Tak jak zwykle? - Mężczyzna popatrzył na niego. - Tak jest szefie. - Odparł.
- Ale tak, by klan Icejinów nie wywąchał, że zrobiłem porządek z jednym z nich. - Rzucił na odchodne i pokierował się w dół schodów.
- Samochód już na Pana czeka. Brolly ma informacje odnośnie transakcji w dokach. - Powiedział mężczyzna kończąc papierosa. Z kieszeni drogich spodni wyciągnął foliowy woreczek i wrzucił do środka niedopałek. Zawinął woreczek i włożył go z powrotem do kieszeni spodni.
- Ma to, o co go prosiłem?
- Oj tak, jest zamknięty w bagażniku. - Mężczyzna uśmiechnął się.
- Bardzo dobrze. - Mruknął pod nosem. - Pośpiesz się z sprzątaniem. - Rzucił na odchodne i pokierował się w dół schodów.
Wyższy mężczyzna wszedł do mieszkania uważając, by nie wdepnąć w wielką plamę krwi, która znajdowała się tuż przed wejściem do sypialni pary martwych już kochanków. Rozejrzał się dookoła. Kiedy znalazł łuskę od naboju, z którego zginął mężczyzna, wrzucił ją do kieszeni i szybko wyszedł z mieszkania podążając za swoim szefem.