Powrót (Malarz 11)
Kolejne dwa dni Kryspin spędził w domu rodziców malując, albo gapiąc się w niebo. Potem postanowił odwiedzić szpital. Znów zawitał przed Joanną z różą w dłoni. Spojrzała na niego zdumiona, niepewna czy przyjąć kwiatek. Przysunął go jej do nosa, aby mogła powąchać.
- Po co przyszedłeś? – spytała odbierając różę.
- Zobaczyć cię.
- Pamiętasz co ci powiedziałam? Jestem mężatką. – wyszeptała – To już koniec.
- Jesteś mężatką. Kochasz swojego męża, który został przez jakieś fatum zawieszony pomiędzy światami i właściwie to ani żyje, ani nie żyje. Przerąbane moim zdaniem. Nie chcę cię namawiać, żebyś go zostawiała, tylko żebyśmy zostali przyjaciółmi.
- Jak przyjaci&oa