Pośrodku niczego
ęło jej trzy dni, trzy dni potwornego zmęczenia, sypiała na wilgotnej ziemi, pokrytej ściółką leśną, jadła liście, szyszki, spijała poranną rosę. Dotarła na szczyt i zauważyła pośrodku ławkę. Stanęła i pojrzała na niebo wysłane gwiazdami, jakby wszystko było bez zmian. Krzyk. Jej krzyk spowodował, iż owe piękne gwiazdy zaczęły jedna po drugiej spadać. Opadła na ławkę i odpaliła papierosa. Patrzyła jak otaczają ją gwaizdy. Z każdej strony lewitowały w powietrzu, za nią, przed nią. Uśmiech pojawił się na jej twarzy... Patrzyła na wylatujący z jej ust dym, który tak pięknie rozpływał się w wśród tych płonących spokojem drobnych kul. Nie pamiętała niczego, wiedziała tylko, że to już koniec, skończyło się wszystko co zaczęło się przeszłośći. Życie narodziło się na nowo.