Ponowny wybór
- Ty też go nie szanujesz... - Wyszeptałam, czując nagle, jak całkiem gasnę... Czułam gorący, dławiący płyn w gardle, przełknęłam go. Mimo to część zdołała się wydostać poza moje usta. Czułam też, jak coś się na mnie osuwa... Cos bardzo ciężkiego...
- Sprytne... - Wyszeptał demon, uśmiechając się.
- Oboje jesteśmy winni. - Wyszeptałam tylko, zamykając całkiem oczy. - Ja winna, bo ostrzegłam brata. Ty, bo go raz zabiłeś. - Dodałam z satysfakcją. Czułam, że demon zgasł przede mną. - To dla ciebie, bracie...
Pogodziłam się z tym. Usnęłam...
Obudziłam się w środku nocy. Byłam w swoim pokoju. Zapaliłam lampkę nocną i rozejrzałam dookoła. Gdyby nie mała karteczka na szafce nocnej, wszystko byłoby w porządku. Otworzyłam ją z pośpiechem.
"Ciekawie zginęłaś tej nocy. Część Twojej duszy już uleciało. Pozwoliłaś, by Twój brat, nawet jako winny mordu na demonie, uciekł. Byłaś heroiczna, dlatego zasługujesz na szansę. Lepiej podjąć jakiekolwiek kroki, choćby miały być beznadziejne, niżeli żałować, że nie zrobiło się nic."
Spojrzałam, przerażona, na łóżko mojego brata. Było puste. Pod łóżkiem stały kapcie, więc z pewnością sam wyszedł. Na jego szafce nocnej też znalazłam liścik. Walczyłam z wyrzutami sumienia, że czyjejś korespondencji się nie czyta. Mimo to otworzyłam go. To mogło zaważyć o tym, czy śniłam, czy nie... Czy może żyje, czy nie...
Drżącymi rękoma otworzyłam liścik.
"Twoja siostra uratowała Twoje życie. Szanuj je, jakiekolwiek by nie było..."
Wybiegłam na balkon. Z ulgą stwierdziłam, że stoi tam mój brat. Przyglądał się gwiazdom. Stanęłam koło niego, z płaczem przytulił się do mnie. Pogłaskałam go tylko po głowie... Nie mówiłam nic... Niech się wypłacze...
- To tylko sen. Nie martw się. - Wyszeptałam cicho.
- Nie... Wiem... Dziękuję. - Wyjąkał przez łzy.
- Ja też dziękuję. - Odpowiedziałam tylko. Oboje milczeliśmy długo, brat powoli się uspakajał. Po chwili lekko szturchnęłam Atreyu i pokazałam mu spadającą gwiazdę.
- Czego sobie życzyłeś? - Zapytałam po chwili. Spojrzał na mnie, całkiem zapłakany. Uśmiechnął się smutno.
- Żeby tamte dwa demony znalazły spokój. W końcu też żyją i mają uczucia... - Wyszeptał tylko, ocierając wierzchem dłoni ostatnie łzy.
- To tak samo jak ja... - Wyszeptałam cicho. - Co więcej, wiem, że obaj je znaleźli.
Nie miałam pojęcia dlaczego, ale... Czułam, że to prawda.