...po porostu przyjaciele... (1)
e pozwól zabrać mi się na kontrole.
Tony parsknął pod nosem i nawet na niego nie spojrzał.
–To może być coś poważnego. Nie bądź dziecko.
–Mogę iść się położyć? – Tony ponownie zignorował BJ’a i wstał chwiejnie. Niemal nie upadając na klęczącego u jego stóp mężczyznę. BJ zacisnął zęby do bólu i wstał oplatając szczupłe ciało mężczyzny własnym.
–Idziemy do lekarza. Potem kładziesz się do mojego łóżka. A jutro lub pojutrze wyjaśnimy sobie kilka spraw.
–Nie.
Tony odepchnął go, ale ból, który przeszył jego bok był porażający. Z trudem mógł złapać oddech. BJ zaczekał aż fala minie i pomógł mu złapać równowagę.
–Dość tego! Idziemy.
Tony nie mając siły się sprzeczać, oddychać choćby. Pozwolił się opatulić wielką koszulą BJ’a i zabrać do szpitala.
***
– Mówiłem ci, że nic mi nie jest. – Tony chichotał. Bardzo miły lekarz podał mu bardzo fajne prochy i odesłał szczęśliwego do domu. Za to na BJ’a patrzył jakby był, co najmniej agresywnym mężem znęcającym się nad biedną żoną. Prześwitujące żebra nie pomogły sytuacji. Kiedy tylko BJ otwierał usta żeby udzielić jakiśkolwiek sprostowań dobry lekarz tylko ostrzej na niego spoglądał. W końcu BJ się poddał. Pozwalając myśleć lekarzowi cokolwiek sobie zechciał. Tony z kolei uznał całą sytuację za zabawną. No przynajmniej po tym jak leki zadziałały. Nie cierpiał i nawet miał coś ekstra.
–Miałeś szczęście. Mogło być znacznie gorzej. Ten palant mógł ci połamać żebra! – Warknął BJ. Nadal lista przedstawiona przez lekarza potencjalnych obrażeń na wskutek takiego pobicia odbijała się głośnym echem w jego głowie. Gdyby coś mu się stało… nie wyobrażał sobie, co by zrobił.
–Wyluzuj. Barry też dostał swoją porcję. – Tony znów się roześmiał, zapominając o jego pękniętej wardze. Syk niemal wystraszył ich oboje.
–Uważaj, mógłbyś? Chcesz, aby opatrunek się rozwalił? Będziesz znów krwawił. – BJ spojrzał się na delikatny opatrunek dolnej wargi Tonego. Mężczyzna parsknął.
–Och, nie ma, nad czym ubolewać. Całować i tak mnie nie zamierzasz. Co za różnica czy w ogóle mam wargi?
Szczęka BJ’a opadła. Dobrze, że właśnie podjechali pod dom i czuł się zwolniony z potrzeby odpowiadania.
–Co masz zamiar ze mną zrobić BeeeJeeey? – Tony zaśpiewał pozwalając się sfrustrowanemu mężczyźnie zaprowadzić do środka.
–Położyć cię do łóżka.
–Ooo…lubię idę – Tony objął szerokie barki BJ’a i spojrzał w oczy zalotnie mrugając do niego. BJ zarumienił się, ale nie odszedł ani nie powstrzymał Tonego przed przylgnięciem do niego. – Jestem cały za pójściem do łóżka. Wiesz jak dawno już chciałem znaleźć się w twoim łóżku? Za długo.
–Tony…
–Nie Toniuj mi tu. Sam do mnie przylazłeś. Ja chciałem dać ci możliwość uwolnienia się ode mnie. – Tony stwierdził stanowczo. – Ale ty nieee… wróciłeś i musiałeś znów pokazać mi się na oczy. Teraz masz przechlapane.
BJ podtrzymał trochę zataczającego się Tonego, jego długie, smukłe ciało oplotło się o BJ’a.
–Chodź się położyć.
–Nie da rady. Jest, co południe?
–Nie ma znaczenia chodź.
–Nie!– Tony miał dość ludzi mówiących mu, co ma robić. Objął
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora