Płaszcz, cz.1/3
/>– Co to za nowe zwyczaje. Przed wojną takie coś by nie uszło.
Janek nie miał początkowo zamiaru wdawać się w dyskusję z nim, ale nie wytrzymał i odciął się:
– Uszłoby, uszło. Rozkaz szefa był i jest rozkazem. Frontowemu wydajecie.
– No i co? – odburknął sierżant. – Wojna już się skończyła. Też walczyłem w trzydziestym dziewiątym.
– Toś też weteran. – Janek starał się załagodzić początkową scysję. Jeszcze magazynier wyda mu pierwszy lepszy płaszcz, niedopasowany. Z tymi od mundurów lepiej żyć w zgodzie… – Koledze z wojny byś bruździł?
– Dobra, dobra. Poczekaj tu.
Sierżant, zrezygnowany ale i udobruchany, nie robił już wtrętów. Machnął ręką, spojrzał na posturę stojącego przed nim plutonowego i poszedł w głąb magazynu. Po chwili wrócił z naręczem kilku płaszczy. Podał jeden z nich:
– Przymierz.
Magazynier miał wprawne oko. Janek włożył płaszcz i obrócił się, zerkając w wiszące na ścianie duże lustro. Z zadowoleniem kiwnął głową – wojskowe umundurowanie leżało na nim idealnie, jakby szyte na miarę.
– I jak? – zapytał. Chciał jeszcze potwierdzenia od sierżanta.
– W porządku. Możesz jechać rajcować młode Kaszubki. Podpisz mi tu. – Magazynier podsunął do pokwitowania karteluszek wydania umundurowania. (cdn.)
* „Wyrywne” – tak określano na froncie 100 gram spirytusu. Żołnierze na pierwszej linii frontu często dostawali przydział wódki. Jeżeli otrzymali dodatkowo sto gram, wiedzieli że zbliża się chwila rozpoczęcia ataku na wroga.
**„Strzemienne” – dawna nazwa kieliszka wódki, wypijanego przez odjeżdżających już gości. Gospodarze częstowali nim w momencie, kiedy gość wkładał już nogę w strzemię końskie.
***fragment nowej beletrystyki