Pierwsze podejście - Rozdział trzeci.
- Ale tak jest naprawdę. Ostatnio Robert także mniej czasu mi poświęca, dłużej zostaje w pracy. Nieraz przypuszczałam, że mnie zdradza, ale potem złe osądy wyrzucałam z głowy. Warto jest nieraz myśleć pozytywnie, bo człowiek w złych myślach się gubi. Wierzę, że mój mąż nie robi niczego, co mogłoby mnie zranić.
- Dziękuję. Teraz czuję się o wiele lepiej. – Mówię szczerze.
- Czy jeszcze coś cię trapi? – Pyta jakby znała doskonale moje myśli.
- Tak. Ale wiesz… - podrywam się nagle z łóżka. Łapię za torebkę leżącą na szafce. – Muszę jechać mamo.
–Dobrze. Rozumiem. – Odpowiada i wiem, że naprawdę mnie rozumie.
Łapię za kubek z herbatą i wypijam cały napój jednym tchem po czym wybiegam z pokoju.
Postanawiam wrócić do domu. Muszę porozmawiać z Michałem. Nie chcę, aby nasze małżeństwo się skończyło w taki sposób. Ba! Nie chcę, aby w ogóle się skończyło. Będę o nie walczyć. I to nie zakończy się tak, jak małżeństwo Barbie i Kena. Jeszcze będziemy szczęśliwi.
- Miałaś nie przyjeżdżać. – Mówi otwierając mi drzwi.
Cóż za miłe powitanie. – myślę.
- O! Jesteś tak wcześnie w domu. Cóż za nowość. – Odpowiadam zgryźliwie.
- Masz zamiar zostać na noc?
- Jeżeli ci to nie przeszkadza, to tak, owszem. Chyba, że zaprosiłeś już kogoś, to wezmę tylko swoje rzeczy i pójdę.
- Niby kogo miałbym zaprosić? – Pyta zdziwiony.
- To ja powinnam ciebie zapytać.