Patrycja i ja, czyli historia pewnej miłości na Facebooku {fragment 1}
***
Czas płynął szybko. Mijały kolejne dni, tygodnie. Patrycja trochę ochłonęła, bo czasami przysiadała się do mnie w busie. Miło było tak siedzieć obok niej, w ciszy, bez słów, a nawet usnąć koło niej…
Czy tak dokładnie było? Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia? Raczej nie? Czy to w ogóle była miłość? Mam wątpliwości. Piszę to z perspektywy czasu i chyba trochę idealizuję przeszłość. Może nie chcę sprawić przykrości Patrycji? Może przy pierwszym spotkaniu byłem nią zafascynowany {bo byłem samotny, bo mnie zaskoczyła, bo była pełna życia, bo pochlebiło mi jej zainteresowanie, bo…}?. To wszystko nie jest takie proste. W czasie naszych wspólnych dojazdów, nie raz spoglądałem na Patrycję i nie mogłem odpowiedzieć sobie na jedno proste pytanie: Czy dziewczyna mi się podoba?
W marcu dowiedziałem się, że wraca do pracy listonosz, którego zastępowałem {miałem umowę o zastępstwo}; i tak skończyła się moja kariera na Poczcie. Obiecano mi wprawdzie zastępstwo na wakacje {brakowało mi trzy miesiące, żeby dostać zasiłek}, ale nie bardzo w to wierzyłem. Dotarło do mnie tylko jedno: nie będę się już widywał z Patrycją. I chyba wtedy, tak naprawdę, po raz pierwszy coś drgnęło w moim sercu…
***
[1] Wyszków, tu: moje miasto rodzinne {około 10 tyś. mieszkańców}; Antoninów, tu: wioska {około 1000 mieszkańców} na trasie Wyszków – Otwock; Otwock, tu: największe miasto w regionie {około 200 tyś. mieszkańców}, gdzie większość mieszkańców okolicznych miejscowości uczy się lub pracuje.