Para rękawiczek część 3 - sierpień
SIERPIEŃ
1
-Piknik!- wyśpiewała Iwona, gdy razem z Agatą i Olą dotarły nad rzekę.
Ola rozłożyła panterkowy koc na trawie, a Iwona i Agata rozłożyły manatki. Następnie wszystkie wyciągnęły się na całe swoje długości, by zażywać kąp[ieli słonecznej w to upalne sobotnie popołudnie.
-Kocham życie! – oznajmiła, jak zawsze w takich chwilach, Iwona- Ej, ale wiecie, co? Mogłyśmy jechać gdzieś, gdzie się można kąpać. Chętnie bym teraz wskoczyła do wody w tym ubraniu.
-To skacz. Nikt ci nie broni- Ola obojętnie, jak zwykle, zachęcała ją do złego – Jak dotkniesz dna rzeki, to nie zapomnij wypłynąć.
-Nie zapomnę, bo ciebie wezmę ze sobą i mi przypomnisz.
-Spoko.
Agata otworzyła paczkę krakersów i podzieliła równo każdej, składając jedzenie na odsłoniętych brzuchach. Ola wzięła swoje w dłoń i zaczęła po kolei zjadać, Iwona zaś pozwoliła im spokojnie przez chwilę spoczywać, po czym włożyła sobie jednego w całości do ust i z trudem schrupała. Tak samo zrobiła z kolejnym, ale z następnymi dała już sobie spokój i zjadła je normalnie, odgryzając kawałek po kawałku. Agata zjadła swoje krakersy powoli, robiąc między każdym krótką przerwę i uśmiechając się przy tym do siebie. Gdy krakersy się skończyły, zachciało im się pić, więc Iwona sięgnęła do torby po wodę. Przelatując wzrokiem, stanęła na śmiejącej się przyjaciółce. Iwona napiła się z gwinta, nie spuszczając jej z oka, po czym zerwała kępek trawy i zaczęła nim smyrać po jej twarzy. Agata cofnęła głowę.
-Co się tak cieszysz?
-A co, nie wolno?
-Wolno, wolno. Ale powód być musi, a ja jestem ciekawa.
-Ty zawsze jesteś ciekawa.
-No, a jakże!
-Iwona, daj dziewczynie spokój- odezwała się Ola- Agata wyobraża sobie życie po ślubie. Dla ciebie te myśli nie są przeznaczone, więc się nie pytaj.
-Oj, tam- Iwona ponownie położyła się na plecach.
Był to ich ostatni wspólny wypad na łono natury przed ślubem Agaty. I w ogóle ostatni ich razem beztrosko spędzony czas. Za miesiąc Agaty już wśród nich nie będzie. Iwona nie wie, czy będzie jej się chciało organizować takie babskie wypady bez przyjaciółki. To nie będzie to samo. Raz do roku może się uda, ale nie częściej. Muszą dzisiaj wykorzystać maksymalnie dany im czas.
-Ej, zróbmy coś szalonego.
-Masz na myśli skakanie do Odry?- zgadywała Ola- Powodzenia.
-Nie, nie mam zamiaru siebie i was topić.
-Chcesz potańczyć?
-Nie.
-Skok na bungee?
-Nie.
-Lot spadochronem?
-Nie.
-Poddaję się.
-Iwonka chce zrobić coś teraz, dzisiaj, co zapamiętamy do końca życia- powiedziała Agata.
-Otóż to!- potwierdziła Iwona, zadowolona, że Agata ją zrozumiała- Kocham cię Agatko.
-Ja ciebie też, Iwonka, ale przestań się już rozczulać. Nie wyjeżdżam do Australii. Będziemy się widywać częściej niż myślisz.
-Wiedz, moja droga, że to się nie sprawdzi. A wracając do rzeczy: chcecie wiedzieć, co mi przyszło do głowy?
-Umieramy wręcz z ciekawości- powiedziała Ola ironicznie.
-Chodźmy dziś w nocy do lasu na spacer.
-W nocy, do lasu, na spacer- powtórzyła Ola- Też mo coś. Może od razu na cmentarz punktualnie o dwunastej?
-Tak! – powiedziała jeszcze bardziej zachwycona Iwona- Na to bym nie wpadła. Dzięki, Olka!
-Zgłupiałaś – stwierdziła Ola – I co chcesz tam robić? Wywoływać duchy?
-Nie. Po prostu przejść się. Na spacer.
-W nocy?
-Tak.
-A czemu nie za dnia?
-Bo za dnia nie ma takiej frajdy. W nocy ci przynajmniej poziom adrenaliny skoczy, bo będziesz się bała, że nagle ci ktoś wyskoczy.
-Jak chcesz, żeby ci poziom adrenaliny wzrósł, to skocz se na bungee. Będzie jeszcze wyższy niż na cmentarzu w nocy.
-Aż taka zdesperowana nie jestem…