Pan Samochodzik przemierza Devortis - Królewskie Berło

Autor: Ariz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

n uczynić. W końcu jednak wrodzona chęć zaspokojenia ciekawości pchnęła go w kierunku kominka. Usiadł na znajdującym się tam drugim fotelu, który tak dobrze znał i spojrzał z zainteresowaniem na intruza. Zaskoczenie było duże, kiedy spostrzegł długą, siwą brodę , która sięgała niemal pasa przybysza. Twarz miał pomarszczoną i jakby zmęczoną w oczach zaś dostrzegał niezgłębiony smutek, który ścisnął go za serce. Oczy przybysza zwróciły się ku niemu a na twarzy pojawił się delikatny uśmiech, uśmiech dodający otuchy. Pan Samochodzik sięgną dłonią w kierunku niewielkiego stoliczka gdzie leżała dębowa fajka i torebka tytoniu, na której napis głosił „Wyprodukowano dla Marllboro”. Ubił delikatnie cybuch i sięgną po mosiężną zapalniczkę z knotem w środku. Pojawił się niewielki płomień od którego odpalił fajkę i wypuści w powietrze kłęby dymu. „Interesujące” do jego uszu doszły słowa wypowiedziane przez nieznajomego. Ze zdziwieniem spostrzegł że nadal jest obserwowany więc odchrząknął i wyciągnął nogi przed siebie zsuwając ze stóp papucie.

- A więc cóż ma pan dla mnie za robotę? – Zapytał podsuwając drugą fajkę i torebkę z tytoniem w stronę starca, ten jednak odmówił uśmiechem i delikatnym kręceniem głowy.

- Mamy pewien problem w moim kraju. I nie jesteśmy w stanie rozwiązać go sami, przez zbieg okoliczności udało mi się trafić na informację o panu i myślę, że może mi Pan się bardzo przysłużyć.

- Ale w jakim sensie i o jakim kraju mowa?

- Po kolei. Mój kraj nie jest Panu z pewnością znany gdyż nie ma go na waszych mapach. A robota polega na odnalezieniu pewnej rzeczy, która niestety zniknęła i nie wiemy gdzie może się teraz znajdować.
W oczach Pana Samochodzika pojawiło się zrozumienie jednak nie dawała mu spokoju myśl o tym co dopiero usłyszał. W jaki sposób kraj jegomościa nie znalazł się do tej pory na mapach i dlaczego tak płynnie mówi polszczyzną skoro jest cudzoziemcem. Właściwie sam ubiór dawał wiele do myślenia i na pewno nie był tutejszy. Nieznajomego bowiem spowijała obszerna szata z za dużymi, szerokimi rękawami a na nogach miał buty…ze zwykłej skóry, krzywo zszyte i mizernie wyglądające.

- A właściwie jak pan się tu dostał panie…

- Aberlaft.

-Panie Aberlaft. – Skinął głową w kierunku pana Aberlafta i ponownie się zamyślił. Imię też z pewnością nie było polskiego pochodzenia. Dziwna sytuacja, której nie rozumiał i zaczynał się gubić, a nawet być może nie potrafił się odnaleźć od samego początku. Potok napływających myśli przerwał głos nieznajomego, który widocznie uznał za słuszne wyjaśnienie nieco bardziej powodów swojej wizyty.

- Dostałem się tu za pomocą czarów. Przybyłem z zupełnie innego świata i ostrzegam pana, że jeżeli podejmie się waść tego zadania, znajdzie się w miejscu które rządzi się innymi prawami.

Czary? To niemożliwe przecież…A może ktoś z jego znajomych robi sobie z niego żarty, jeżeli tak to on już da im popalić, po cholernie ciężkim dniu w taki sposób podnosić go w środku nocy to zwyczajny rozbój.

- Pan wybaczy ale nie jestem w nastroju do żartów.

- To nie żarty. – Jakby na potwierdzenie swoich słów, zaczął coś mruczeć pod nosem wykonując dłońmi szereg skomplikowanych gestów. Na koniec wymierzył palcem wskazującym w torebkę z tytoniem, która w niewyjaśniony sposób zamieniła się w butelkę wina. Butelkę starą, i zakurzoną, z dziwną nalepką pokrytą napisami w niezrozumiałym dla Pana Samochodzika języku. Kolejny gest dłoni i nagle napisy nie stanowił kłopotu a Pan Samochodzik bez problemu zdołał je odczytać. „Wino oberży –

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Ariz
Użytkownik - Ariz

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-08 17:57:19