Pamiętnik Natalii
12.05.2007
Hej. Ledwo żyję, wróciłam właśnie ze szkoły, ta nowa sorka od matmy to na pewno jakaś seryjna morderczyni. Czasem mam wrażenie, że najchętniej powybijałaby nas wszystkich (no może oprócz Marleny) a zwłoki powiesiła na pierwszym, lepszym sznurku na pranie. Nie rozumiem o co tak się wścieka? Czy to nasza wina że mamy 16 lat a nie umiemy mnożyć ułamków? Chyba nie. Przynajmniej taka jest moja opinia. Ja jestem totalnym antytalentem matematycznym. Zresztą jak i pozostałe trzy czwarte klasy. Po lekcji matmy miałam już dość wszystkiego więc nie poszłam na polski i wok. Byłam za to w o wiele ciekawszym miejscu. Nie wiem po co, ale poszłam na trening chłopaków w siatkówkę. ON tam był, ten mój wymarzony. Dowiedziałam się że ma na imię Kuba. Kuba i Natalia- jak ładnie brzmi. Oj, ale co ja fantazjuje, taki chłopak jak ON nigdy nie zwróci uwagi na zwyczajną Natalię z pierwszej c. Po co robić sobie nadzieję. Swoją droga ciekawe czy ma dziewczynę. Nie to żeby mnie to obchodziło, ale tak się z ciekawości zastanawiam. Dobra, koniec marzeń, trzeba napisać rozprawkę z polskiego. Napiszę jutro jak będę miała siłę i czas.
14.05.2007
Nie napisałam wczoraj, nie chciało mi się. Późno wróciłam z korków z angielskiego. Dziś mam ochotę walnąć kogoś bądź coś. Jestem wręcz wściekła. Siedziałam dziś z Olką, w kawiarence gdy, przy stoliku obok usiadł Kuba z kolegami. Oczywiście zrobiło mi się wręcz gorąco z powodu Jego obecności, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Chciałam właśnie spojrzeć na Kubę wzrokiem, który ćwiczyłam bardzo długo przed lustrem, gdy do stolika chłopaków podeszła ONA. Wysoka, niebieskooka blondynka. Wyglądała jak typowa lala z amerykańskiego filmu. Schyliła się i szepnęła coś Kubie na ucho, po czym wyszła z kawiarenki. Kuba wstał, pożegnał się z kumplami i pognał za nią. O Boże-pomyślałam, a moje marzenia legły w gruzach.. Właśnie dlatego moje dzisiejsze samopoczucie jest jakie jest. Pocieszam się myślą, że jutro idę z Olą do kina i na zakupy, ale szczerze mówiąc to jest głupie pocieszenie.
Teraz idę już spać, jutro mam na rano do szkoły. Pa pa.
15.05.2007
Hej jestem w takiej euforii, że to aż niewyobrażalne. Ale po kolei. Poszłam z Olą na zakupy i do kina, jak wspominałam wczoraj. Po zakupach byłyśmy oczywiście bardzo zmęczone i głodne więc odwiedziłyśmy Mc’Donalda. Siedziałam i smacznie zajadałam burgera gdy zauważyłam że przy stoliku obok siedzi Kuba ze swoimi kolegami. Cóż za przypadek-pomyślałam i odłożyłam moją pyszną kanapkę, bo głupio wyglądam jak coś wcinam, a przecież Kuba mógłby się nagle odwrócić i na mnie spojrzeć. Ola śpieszyła się do domu i cały czas mnie poganiała. W końcu uległam. Wstałam i zaczęłam sprzątać nasz stolik. Właśnie w tym momencie podszedł do mnie mój wymarzony i wyśniony mężczyzna-Kuba. W jednej chwili zapomniałam o wysokiej blondynce, z którą wyszedł dzień wcześniej ze szkoły, patrzyłam na niego jak na jakiegoś boga i nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje na prawdę. Nie wiem czego się wtedy spodziewałam, ale to co powiedział Kuba przeszło moje wszelkie oczekiwania.
Po prostu spytał czy nie umówiłabym się z nim, bo już od dawna o tym myślał. Zamurowało mnie. Zdołałam wydusić z siebie tylko ,,TAK’’. Kuba wyciągnął w tym momencie telefon i kazał podyktować sobie mój numer.
Ola odprowadziła mnie do domu, nie docierało do mnie że właśnie stało się to o czym marzyłam wiele miesięcy. Szłam jak sparaliżowana. Umówiłam się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, mało tego, to on się umówił ze mną. O matko-pomyślałam siadając na łóżku. Jestem CUDOWNA !!! Nie będę opisywała radości z jaką rzucałam poduszkami po pokoju i skakałam po moim nowym łóżku. A teraz myślę już tylko o tym kiedy ON zadzwoni, ale w co ja się ubiorę!?
17.05.2007
Padam z nóg. Jestem totalnie wykończona. Już dwa dni i nic. Liczba telefonów od Kuby-zero. Wiedziałam że tak będzie, o c