Oszukać przeznaczenie cz. III
- Nieważne. Za to mogę wiele i to jest w tej chwili dla ciebie bardzo ważne. Popraw mnie, o ile się mylę.
- Nic od ciebie nie chcę!
- Chcesz. Bo ty nie wiesz jeszcze, że bez mojej pomocy Alicja nie wpuści cię do domu. Czary starych bab są niczym. Co gorsze, ona sobie wszystko przypomniała. Zniszczyłeś jej życie. Twoje może nie jest zbyt wiele warte...ale jej... - jego słowa wdzierają się w mózg, jak czerwie – Mogę ci pomóc a ty pomożesz mnie.
- Czego chcesz?! Moją duszę?
- Twoją duszę? Co za brednie...Na co mi twoja dusza? Nooo, jej to co innego...
- Ale przecież nie możesz wziąć czyjejś duszy, ot tak sobie...
- No nie, musi sobie czymś na to zasłużyć.
- A jak nic złego nie zrobi?
- Żartujesz, każdy robi, jak tylko okoliczności są odpowiednie. Ale co ty się martwisz, to już nie twoje zmartwienie, tylko moje. Przecież niczym nie ryzykujesz, możesz tylko zyskać. Będziesz szczęśliwy ileś tam lat, tak jak chciałeś, powiedzmy siedem. Dłużej nie mogę czekać. Chyba ci wystarczy, co? Zgodzisz się, bo to kusząca propozycja. Ja przecież biorę na siebie całą brudną robotę, muszę usunąć niektóre przeszkody z twojej drogi, na przykład jej narzeczonego. No i najważniejsze, zamienimy się na facjaty. Wezmę sobie na razie twoją, co prawda, nie najlepszej jakości, hi hi, ale z moimi innymi walorami sobie poradzę, cha cha, cha! Ty z moją zrobisz karierę. Byłbyś głupi jakbyś się jeszcze zastanawiał!
- A co będzie, jak coś wyjdzie nie tak? Przecież ona jest taka dobra!
- To już mój plan, ty idź i nie martw się o resztę. Resztę ja już załatwię. Inaczej nie miałbym co robić. Ludzie są zawsze tacy nieporadni!
- Alicja nie zrobi niczego złego!
- Wtedy to moje ryzyko, będziecie żyli razem obrzydliwie długo i szczęśliwie. Pasuje?
- Dobra! - Jak łatwo rzucać słowami. Na razie niczego nie żałowałem. Przecież właściwie nic się nie stało. Nic złego nie zrobiłem. Moje życie, to tylko ta jedna kartka z Alicją, chciałbym by było ich więcej, dużo więcej. Dusza dla diabła? To jakiś absurd, co to u licha, Średniowiecze?
Siedziałem sam na ławce i myślałem o moim nowym życiu. Jak będzie wyglądało, jak się zmieni. Wstąpiła we mnie silna wiara, że będzie wszystko dobrze. Patrzyłem na moje piękne dłonie, dłonie artysty i polubiłem siebie momentalnie. Te dłonie będą obejmować czule ukochaną, odgarniać jej włosy z czoła, nalewać rano kawę...To przecież ja. Taki powinienem być. A może wtedy to nie byłem ja, tylko teraz jestem. I może wcześniej, to był tylko zły sen, z którego się obudziłem... Wszystko się ułoży, tak jak powinno, znajdzie swoje właściwe miejsce i nawet jak jest prawdą to, co Tamten powiedział, nigdy nie pozwolę, by cokolwiek złego się stało. Miłość podobno czyni cuda.
Piotr jest taki przystojny i taki dobry dla mnie. Teraz wiem dlaczego mnie tak pociąga. Na pewno jesteśmy sobie przeznaczeni. Czuję, że czekałam na niego całe swoje życie... Przez chwilę czułam się jakbym była w jakimś letargu, śniła swoje inne życie z kimś innym. Miał na imię Marcin. Ale w tej chwili nie pamiętam dobrze nawet rysów jego twarzy. Trochę się zlękłam, że mam jakieś zaburzenia pamięci, lecz wszystko ze mną w porządku. Widocznie nasze drogi miały się rozejść.
Życie jest wspaniałe. Alicja jest moja! Widzę miłość w jej oczach, gdy patrzy na mnie. W pracy układa się wszystko pomyślnie, jak nigdy dotąd. Jesteśmy w pełni szczęśliwi, tym bardziej, że będziemy mieli dziecko. To niesamowite, zostanę ojcem!