Przypadkowe łzy
Wyjątkowy, wigilijny wieczór.
W jakimś mieście, jakaś kobieta, jakaś historia.
Czy warta była zapisania?
Stała na pustym skrzyżowaniu.
Wszystkie auta przemknęły obok niej.
Tylko jeden pas ruchu nadal oczekiwał na zielone światło.
Znów poczuła napływającą falę smutku.
Zerknęła w lusterko, w ktorym dojrzała dwie rumiane od wcześniejszego kontaktu z mrozem buźki.
"Jestem szczęściarą" pomyślala.
Po chwili samochód ruszył, uwolniony od czerwonego zakazu.
Skręciłą w lewą uliczkę, z której wyjechał niemal równie samotny jak ona kierowca.
W tym 200 tys. mieście, na obrzeżach, w przypadkowymi miejscu, los, przeznaczenie lub zwykła kpina bogów kazała zetnąć się z...autem jej męża.
Jechał do tamtej, na ich wspólną wigilię.
Zorientował się, że to ona i...odjechał.
Dlaczego płakała?
Kto zna odpowiedź?
Kto zna odpowiedź na jakiekolwiek pytanie?