Ostatnia rozprawa z szeryfem Jackem

Autor: wirius
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Po wydarzeniach w kopalni, ostatni z braci, ubrany na czarno kowboj poprzysięga zemstę na szeryfie. Wyrusza na zachód, w rodzinne strony Jacka, by uczyć się celności i szybkości u najlepszych rewolwerowców w tamtych okolicach.

Mozolne i żmudne ćwiczenia miały go udoskonalić, by stał się lepszy w posługiwaniu się bronią.Wymagania tam postawione były wysokie. Musiał strzelić w monetę wyrzuconą w górę oraz ze stu metrów trafić w ustawioną butelkę. Przy wyciąganiu Colta z kabury

Musiał popracować nad szybkością. Zawsze gdy podchodził do strzału, towarzyszyło mu uczucie trwogi a chęć wypełniała go od środka.

Tak minął rok i kolejny. Bandyta wiedział że już nadszedł czas, by wypełnić słowa przysięgi.

Był gotowy by stawić czoło McFartney’ owi.

Tymczasem w Smallfadge życie toczyło się dalej. Jack nie wiedząc, co mu grozi prowadził spokojne życie u boku Anabel, spodziewającej się dziecka. Stróż prawa zwiększył liczbę patroli w miasteczku z dwóch do pięciu dziennie oraz przyjął kilku mężczyzn do pomocy w komisariacie. Zmiany także zaszły w prawie. Szeryf postanowił, że od tamtego dnia każdy kto przyjeżdża lub wyjeżdża z mieściny musi zameldować się u jego zastępców.

Tego dnia dochodziła dwunasta, gdy siedzący w komisariacie Szeryf Jack usłyszał wołanie „McFartney”. Z początku nie zareagował na nie, jednak wołanie to powtórzyło się tylko znacznie bliżej. Wyjrzał przez okno i ujrzał mężczyznę ubranego na czarno. Wydał mu się dziwnie znajomy. Nie mógł jednak sobie przypomnieć gdzie go wcześnie spotkał.

Wyszedł na ulicę biorąc rewolwer bębenkowy systemu colta i spojrzał nieznajomemu w twarz. Stali jakieś sto metrów od siebie. Wszyscy mieszkańcy wybiegli. Każdy przyglądał się tej niecodziennej sytuacji. Czekali w napięciu co się wydarzy. Szeryf wiedział już, jak potoczą się wydarzenia. Wiedział, że stoi naprzeciwko samej śmierci. Czuć było ją w powietrzu. Stróż prawa podszedł do kowboja na około dziesięć kroków. Gdy zegar wybił dwunastą, mężczyźni wystrzelili. Strzały przeszły echem po mieścinie. Mieszkańcy otoczyli walczących kręgiem. Obaj padli na twarz. Nieznany kowboj tylko jeszcze wyrzekł ostatnie słowa „wypełniły się słowa przysięgi” i skonał. Szeryfem zajął się od razu lekarz. Wyciągnął kulę z rany, ale krwotok wewnętrzny nie pozwolił zdziałać więcej. Po dwóch godzinach walki ze śmiercią Szeryf Jack McFartney zginął.

1
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wirius
Użytkownik - wirius

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-06-13 21:10:55