Nie zabijaj!
Wznoszona siekiera rozpruła powietrze. Do jasno rozświetlonego, obskurnego pomieszczenia wlał się brak litości. Stała w kącie z wybałuszonymi oczami, które z każdą chwilą nabrzmiewały strachem. Bezbronna i bezradna. Nie miała odwrotu - on panował nad sytuacją, był silny. Ostrze na długim trzonku pozwalało mu czuć się pewnie. Wiedział, że zrobi to co postanowił. Podszedł bliżej. Stąpał zgrabnie, niczym łowca zakradający się dyskretnie do ofiary. W instynktownym odruchu próbowała uciec. Stanął jej na drodze. On i jego władza w ręku. Zachowawczo zrobiła nagły zwrot i ruszyła przed siebie szukając szansy na przeżycie. Nie wiedziała, że to podstęp. Uzbrojony oprawca czekał na taki ruch z jej strony. Cios był mało precyzyjny, ale skuteczny. Obuch siekiery okrutnie zburzył spokój struktur kostnych czaszki. Nie upadła od razu. Na drżących, targanych paraliżem nogach próbowała zrobić jeszcze kilka kroków. Kolejne uderzenie. Tym razem dobrze przymierzone, głuchy łoskot niszczycielskiej siły. Wgnieciony fragment kostny dotarł do mózgu. Deformacja i popłoch wewnątrz głowy. Teraz leżała na zimnej podłodze z otwartymi oczami i zniekształconą czaszką, a zakończenia nerwowe podrygiwały jej nogami. Rytmiczne charczenie wystukiwało rytm trwającej agonii. Zadowolony z siebie upuścił siekierę. Odwrócił się pospiesznie do starego, podrapanego stolika. Pochwycił spiczasty nóż i zacisnął dłoń na jego rękojeści. Był przygotowany i dobrze zorganizowany. Szpikulec z dużą łatwością zanurzył się w okolicach gardła. Niewielka strużka krwi zaczęła malować na podłodze misterne, krwawe cierpienie. Nóż zachrobotał przecinając wszystko na swojej drodze. W obliczu jego ostrza przeszkody anatomiczne rwały się w bezładzie. W końcu odnalazł tętnicę. Krwawa kałuża wokół głowy leżącej męczennicy szybko zaczęła zwiększać swoje rozmiary. Powietrze nasączyło się śmiercią. Nagle otworzyły się drzwi. Uśmiechnięta, otyła kobieta nuciła coś pod nosem. - Waldek, tu masz miski na podroby - zaklekotała piskliwym, komicznym głosem. - Aaa... i dzwoniła Walczakowa, pytała czy miałbyś trochę czasu, bo w sobotę też chciałaby zabijać świniaka.