Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XV
apisał na czerwono "Ostrzeż ich - ty możesz być następna". W pośpiechu zebrała zdjęcia i pobiegła do salonu, w którym siedzieli John i Agnes ale salon był pusty. Musieli niedawno wyjść z domu. Luiza przerażona opadła na fotel i zapłakała, ukrywając twarz w dłoniach. Cagliostro dotarł do Klasztoru St. Mary. Miał nadzieję, że udało mu się znacznie wyprzedzić detektywa. Postanowił nie wchodzić głównym wejściem, tym bardziej, że słyszał dochodzące z wewnątrz słowa mszy. Wszedł na plac przyklasztorny i minął kapliczkę. Z tyłu klasztoru dostrzegł ukryte w cieniu drzwi i kilka schodów do nich prowadzących. Zszedł po nich bezszelestnie i naparł na drzwi całym ciałem. Gdy znalazł się w podziemiach zewsząd otaczała go ciemność. Ostrożnie, macając nogą podłoże, zszedł jeszcze kilka stopni. Mimo, że nasłuchiwał, nie dochodził do niego żaden dźwięk. Czyżby Smiths zakpili sobie z niego? Zatrzymał się na chwilę. - Nikki? - zapytał cicho. Żadnej odpowiedzi. Nikki. - Powtórzył głośniej. Nadal bez rezultatu. Zszedł jeszcze kilka schodów. - Nikki. I gdy się już odwrócił, żeby wyjść z podziemi klasztoru i wrócić porozmawiać jeszcze raz z prawnikami, usłyszał stłumiony jęk. - Nikki. - Tutaj, hrabio - dotarło do jego uszu. - Zabiorę cię stąd. Nie patrząc na nic, i potykając się o niewidzialne w ciemnościach przeszkody, zbiegł do stóp schodów. - Cały czas mów, odzywaj się do mnie. Inaczej cię nie znajdę. - Nie wiem czy chciałbyś mnie oglądać w takim stanie. Podążał kierując się jej głosem. - Jestem związana, zapłakana i zbrukana - przy ostatnim słowie znów zaczęła płakać. Był tuż przy niej, ale nic nie widział. Musiał zdać się na swój zmysł dotyku. Najpierw pod palcami wyczuł jej piersi. Zatrzymał się na chwilę a Nikki, zaskoczona, przestała płakać. Hrabia nie mógł sam siebie oszukiwać, że ta sytuacja go nie podniecała, ale nie miał teraz na to czasu. Chciał zabrać dziewczynę zanim pojawi się detektyw. Jedna jego ręka powędrowała niżej, delikatnie po jej ciele, a druga wyżej. Cagliostro wyczuł więzy krępujące nogi i ręce Nikki. Delikatnie wziął ją na ręce i skierował się ku wyjściu z podziemi. Na chwilę oślepiło ich słońce. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się już do światła, hrabia rozwiązał ręce i nogi dziewczyny. - Możesz iść? - Z trudem. - Uciekajmy stąd. Nikki nic nie powiedziała. Razem z Cagliostrem opuściła plac przyklasztorny. ** Lady M. nie pomyliła się. Już z oddali Mothman słyszał odgłos instrumentów i śpiew chóru. Nikt się nie odwrócił i nie spojrzał na nich mimo, że weszli w środku mszy. Detektyw od razu zaczął szukać wśród wiernych jednej osoby. Po chwili znalazł, stojącą prawie na środku, tajemniczą, zakapturzoną postać. C.D.N. Konrad Staszewski