Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XV
"Opowieści z Przeklętej Doliny" "Ucięta Mowa" Część XV-ta Gdy tylko wysiadł z wagonu i znalazł się na stacji kolejowej, z wrażenia otworzył szeroko oczy. Pomimo nie wczesnej już pory stacja była pusta i Poitos był jedynym podróżnym. Z początku także, poza nim nikt więcej nie wysiadł. Lekarz usłyszał przeciągły gwizd i pociąg wolno ruszył z miejsca. Nikt też nie widział jak Poitosowi walizka wypadła z rąk i znalazła się na chodniku. Na szczęście była dobrze zamknięta. Pierre otrząsnął się z pierwszego wrażenia i podniósł bagaż. Gdyby nie tabliczka informacyjna, którą przeczytał siedząc jeszcze w przedziale, byłby pewny, że wcale nie wyjechał z miasteczka. Tak Przeklęta Dolina była podobna do jego miejsca zamieszkania. Poczuł jak ciarki przechodzą mu po plecach. Bał się, że zaraz usłyszy głos wołających go Guardianów, ale nic takiego się nie stało. Dopiero po paru minutach przeszedł przez budynek stacji, która teraz także zdawała się być wymarłą i znalazł się na małym placyku, obok postoju dorożek. Wyglądało tak, jakby wszyscy mieszkańcy opuścili dolinę albo poszli do kościoła na mszę. Tylko w oddali dojrzał idącego gdzieś samotnego mężczyznę. Poitos ruszył w jego kierunku szybkim krokiem. - To mała dolina, może tutaj też wszyscy się znają, pomyślał. Z początku nie poznał idącego przed nim mężczyzny, ale im bardziej się do niego zbliżał tym bardziej wzrastało w nim napięcie i złe przeczucia. Przywołał w pamięci wyniosłego, dziwnego ale bardzo pociągającego mężczyznę, opisanego przez Nikki Mothman w liście. Ale czy to możliwe, żeby...? - Przepraszam Pana najmocniej - zagadnął mężczyznę zdyszanym głosem, gdy znalazł się tuż za nim. Ten przystanął zaskoczony i powoli odwrócił się w stronę natręta. Wtedy medyk nie miał już najmniejszych wątpliwości, że ma przed sobą tajemniczego hrabiego Cagliostro we własnej osobie. Wiedząc z listu, że hrabia miał podróżować razem z detektywem, Poitos zaryzykował pytanie. - Czy może mi pan powiedzieć gdzie zatrzymał się detektyw John Mothman. Jestem lekarzem z innego miasta ale dowiedziałem się, że może przebywać w tej dolinie. - A do czego jest panu potrzebny? - Popełniono brutalne morderstwo a słyszałem, że jest on najlepszym detektywem w okolicy. Musi pojechać ze mną. - Skłamał Poitos. - Ciekawe, ale skoro tak, to powiem panu. Akurat tak się składa, że wiem gdzie aktualnie przebywa pan Mothman. Pójdzie pan do końca tej ulicy, potem... - wskazał ręką. Medyk niby go słuchał ale tak na prawdę zastanawiał się zupełnie nad czymś innym. - Zajmie to panu dużo czasu. Ma pan pecha, że akurat nie ma teraz żadnej dorożki. - Znajdę. Dziękuję - odparł lekarz. Cagliostro uśmiechnął się tajemniczo i ruszył w swoją stronę, zostawiając Poitosa sam na sam ze swoimi myślami. Hrabia ucieszył się z tego spotkania. Miał nadzieję, że może w ten sposób pozbędzie się irytującego go detektywa. Poitosowi natomiast z całej rozmowy z Cagliostrem utkwiło w pamięci tylko to, że ma szukać i pytać o dom jakiejś Lady M. * Luiza podeszła do drzwi. Tylko ona usłyszała dzwonek. Gdy je otworzyła ujrzała młodego, przystojnego listonosza. - Szukam Pani Luizy Mothman. - To ja - szybko odpowiedziała. Chłopak podniósł głowę znad notesu i spojrzał na ubraną jak pokojówka dziewczynę. Ich oczy spotkały się na moment i dziewczyna wstydliwie zarumieniła się na twarzy. Szybko wyrwała z rąk listonosza zaadresowany do niej list, podziękowała i zamknęła drzwi. Oparła się o nie plecami od wewnątrz i odetchnęła kilka razy głęboko, żeby się uspokoić. Obejrzała dokładnie kopertę i, chociaż nie znalazła żadnego śladu nadawcy, wiedziała od kogo ten list. Po charakterze pisma, literach napisanych adresata rozpoznała swojego ukochanego. Z bijącym sercem rozerwała kopertę i na podłogę wypadły zdjęcia wraz z zapisaną karteczką. Pochyliła się nad nimi i aż krzyknęła ze strachu. Na zdjęciach zobaczyła zmasakrowane ciała dziewczyn w jej wieku oraz detektywa i Lady M. pochylonych nad jakimś grobem. Na karteczce ktoś n