Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część VII
okna ale dżdżysta pogoda nie chciała ustąpić nieba zachodzącemu słońcu. Z odrętwienia wyrwało go energiczne pukanie do drzwi. Szybko schował notatki do kieszeni i usiadł w fotelu. Udawał, że dopiero się budzi. Pukanie rozległo się ponownie. - Proszę - powiedział niechętnie. Drzwi do pokoju otworzyły się i stanął w nich ubrany w czysty, prawie odświętny strój Cagliostro. - Przepraszam, że Cię obudziłem. Lady M. zaprasza na posiłek - odezwał się z wymuszonym uśmiechem. - Znajdę swój bagaż. Jak się przebiorę to przyjdę. - Lady nie lubi czekać. Ubierz coś z szafy - Hrabia podszedł do stojącej pod ścianą szafy i otworzył ją. Johnowi stanął przed oczyma szereg najrozmaitszych męskich ubrań. - Ale to stroje Pana domu. Nie mogę... - Możesz. Nie widziałeś tabliczki na drzwiach wejściowych? - Zapytał ironicznie Hrabia. - Na bramie pisze to samo. I w dokumentach tego dworku też, zresztą powinny one być w Autobiografii, którą otrzymałeś. Myślałem, że już ją przeczytałeś. - Ty mi ją wysłałeś? - Ja tylko zredagowałem list na polecenie Lady M. Ona go przepisała i wysłała. - Ale jak...? - Mam dar odnajdywania ludzi. Poczekam na Ciebie w hallu. - Cagliostro odwrócił się i wolno wyszedł z pokoju. Detektyw nie był zadowolony, że ktoś pokroju Hrabiego wytknął mu brak spostrzegawczości. Wybiegł do hallu drugimi drzwiami. Po kilku minutach stał przed domem i z niedowierzaniem wpatrywał się w tabliczkę przytwierdzoną do drzwi. Drewniane zadaszenie chroniło go przed strugami ulewnego deszczu. Trzy razy przeczytał nim napis "John Mothman i Lady M." dotarł do jego świadomości. Wrócił do pokoju tą samą drogą, którą się z niego wymknął. Po kilku minutach był już umyty i przebrany. Gdy otworzyły się drzwi i wszedł przez nie Hrabia, Mothman przyglądał się sobie w lustrze. Smoking leżał na nim jakby był szyty na miarę. - Możemy już iść, detektywie? - Usłyszał niecierpliwe pytanie. - Tak - odwrócił się i w tym momencie w progu pojawiła się Lady M. Długa różowawa suknia z falbanami kusząco opinała jej wąską kibić. Pełne piersi falowały z każdym jej ruchem jakby nie były niczym hamowane. Usta niemalże błagały o pieszczoty. Delikatny łańcuszek podkreślał miękkość jej skóry. John pragnął wtulić się w te lśniące, brązowe włosy opadające kaskadą na ramiona. Cagliostro także usłyszał jej pantofelki. - Już schodzimy. Przepraszam, że... - zaczął ale kobieta nie dała mu skończyć. Podeszła do Johna i delikatnie ujęła go za rękę. Nie odwracając się w stronę Hrabiego zadecydowała: - Kolacja jest już przygotowana. Wszyscy czekają na Ciebie, Hrabio, w jadalni. My zjemy w prywatnym pokoju - uśmiechnęła się do Mothmana. Cagliostro bez słowa wyszedł z pokoju i trzasnął za sobą drzwiami. Jego przekleństwa dały się słyszeć w całym Hallu. Niezrażona zachowaniem Hrabiego Lady M. prowadziła detektywa wzdłuż szeregu pokoi a zapach jej perfum unoszący się wokół niej przyćmiewał mu zmysły. W końcu zatrzymali się przed masywnymi drzwiami. Lady M. otworzyła wszystkie siedem zamków i schowała klucze w fałdach sukni. - To jest moja Twierdza. Po tych słowach wciągnęła Johna do pokoju. Tutaj też, tak jak w innych pomieszczeniach światło zapalało się automatycznie po otwarciu drzwi. Pierwsze co rzuciło się Mothmanowi w oczy, oprócz suto zastawionego stolika, było dwuosobowe, zasłanie łoże z baldachimem. Jego kolacja zapowiadała się bardzo interesująco. C.D.N. Konrad Staszewski