Opowieści z innych światów - Mroźna Północ (Kira's version)
- Serio, myślicie, że to tego szukamy? - mruknęła Kira z niedowierzaniem.
- Trzeba znaleźć gniazdo tych wampirów - Darach położył rękę na głowie dziecka. - Chodź, chodź.
Dwain stwierdził, że nie zamierza zabierać koni; przywiązał je zatem do drzewa, które było na brzegu lasu i podeszli do lodu. Zastanawiali się, czy iść normalnie, czy podczołgać się. Kira wiedziała swoje: trzy poruszające się postacie bez kamuflażu na pewno zostaną zauważone. Jakkolwiek by się nie starali. No, innej opcji nie ma. Ruszyła zatem przed siebie, nie bacząc na towarzyszy. Zdawała sobie bowiem sprawę z faktu, iż jeden krok zawsze może i zniszczyć i ocalić. tym razem było to ryzyko na miarę ich życia, które gotowa była poświęcić, byleby się tylko przekonać, jaki finał miał ją czekać.
Właściwie ciężko tu mówić o jakimś finale. Stało się tyle co nic. W rzeczywistości to, co z dala wyglądało jak zamek, było jedynie ogromną skałą na bezludnej wyspie. Dwain nawet przetarł oczy. Niczego to nie zmieniło: skała pozostała skałą. Najgorszym było jednak to, iż w tym miejscu urwał im się trop.
No, do czasu, aż Darach uderzył się ręką w głowę. Chociaż zrobił to odruchowo, było to głupie. Ostatecznie chodził cały opancerzony, więc rękawica uderzająca w hełm raczej nie poprawiła jego myślenia, wręcz przeciwnie. Jednakże chyba nawet tego nie zauważył. Od razu zawołał druhów, wskazując jakiś konkretny obszar skały. Prawdopodobnie tak pomyśleli pozostali, gdy wgapiali się w szarą skałę z głupim wyrazem na twarzy, nie mając pojęcia, o co Darachowi chodzi.
- Śnieg! - krzyknął.
- Co śnieg? - Kira uniosła brwi. - Nie ma śniegu.
- No właśnie! - Darach i Dwain przybili sobie piąteczkę. Dziewczynka dopiero wtedy zrozumiała, że nie chodzi o śnieg, ale o jego brak. Na lodzie śniegu nie było. Ale to normalne. Otóż skała była regularnie odśnieżana. Zapewne nie bez powodu. Jednakże... Nie, Kira nie należała do osób, które się znają na tym, nie miała nawet pomysłu, jak podejść do takiego tropu. Cóż, od tego miała swoich pan...
