Opowiadania z lumpeksu
iebie patrzą. Podeszła do niej bliżej i wtedy wydało się jej, że szata Madonny lekko się poruszyła, tak jak firanka w oknie. – To niemożliwe. A jednak? Może Madonna będzie mieć mnie w swojej opiece i tak daje mi znak? – Pogłaskała postument figurki palcem, bo nie wiedziała, jak wyrazić swoją czułość. Uśmiechnęła się nawet. Potem zaczęła przekładać z worka do szafy swój skromny majątek. Torebka od Hermesa już nie budziła takiej radości z samego faktu jej posiadania, ale położyła ją na osobnej półce, aby nie stykała się z pospolitymi przedmiotami. W kuchni zaczęła przygotowywać posiłek dla siebie i dla madame Etienne. Czuła ciepło tego domu, które tu zasnęło na jakiś czas. Teraz ma szansę mieszkać i żyć tak, jak zawsze pragnęła. Madame będzie traktować jak babcię, której nigdy nie znała. Staruszka była drobna i lekka. Mathilde nie miała kłopotu z sadowieniem jej w fotelu, co zapobiegało odleżynom, a przy tym madame mogła patrzeć przez balkon na skwer ze starymi drzewami. – Cieszę się, że jesteś, Mathilde. To miłe, jak się budzę i widzę, że nie jestem sama. – I ja się cieszę, madame. Obejrzały kolejny odcinek serialu, madame Etienne zjadła kolację i pożegnała się z Mathilde. – Idź już do siebie, dziecko, ja jeszcze pooglądam i pewnie usnę, a telewizor sam się wyłączy. Śpij dobrze, jutro wstaję o ósmej. Dobrej nocy. Po kąpieli w ogromnej łazience postanowiła iść spać. Była zmęczona. Przez chwilę patrzyła na figurkę Mad