Opowiadania z lumpeksu - SKROMNE PRAGNIENIE
Amele wyjęła zimowe buty z pudełka w swojej części szafy i schowała do niego torebkę. Na wieczku postawiła buty i plecak. Cicho usiadła na drugim krześle
i tak samo jak Simonne trzymając różaniec wpatrywała się w okno.
Na drzewie siedział kos. Miał piękną czarną sylwetkę i pomarańczowy dziób. Zaczynał gwizdem a potem wyśpiewywał króciutkie frazy pieśni. Amele
nie mogła się skoncentrować na modlitwie. Gdzieś niedaleko z głuchym dudnieniem przejechał motocykl. Życie, które toczyło się za jej oknem było kuszące, ciekawe i takie kolorowe!
- To chyba grzech, że postawiłam na tej samej szali miłość do Pana Boga i pragnienie posiadania przedmiotu. Ale też Bóg szanuje pragnienia ludzi, jeśli tym nie czynią nikomu krzywdy – już to mówiła do Madamme i nie przypuszczała, że również jej te słowa będą dotyczyć. Tego dnia w modlitwie na Anioł Pański, modliła się żarliwie i szczerze. Patrzyła w twarz Przenajświętszej prosząc o jej wstawiennictwo u Pana i rozgrzeszenie. Twarz Madonny jaśniała dobrocią, jakby mówiła:
- Masz to załatwione! Twój grzech jest maleńki w porównaniu z innymi grzesznikami. Nie trwaj w nim tylko długo!
- Dziękuję Ci Maryjo, jutro postanowię, co zrobić, aby Cię zadowolić.
Następnego dnia postanowiła pożegnać Madamme Etienne i Mathilde.
Jeśli ma dokonać zmiany w swoim życiu, musi dokonać zmian w ich życiu. Pomogła im obu najlepiej jak umiała. Obie są szczęśliwe. Obie są na swoim miejscu, wspierają się i opiekują się sobą wzajemnie. To był dobry uczynek.
To uczucie wypełniało całą Amele. Tego ranka szła pewna siebie z podniesioną głową, z wiarą, że wkracza na inną może lepszą drogę.
Sklepikarze rozwijali markizy i ustawiali kwiaty przed sklepami, kelnerzy ściereczkami strzepywali kurz ze stolików i poprawiali krzesła, życie Paryża w tej małej uliczce zaczynało swój mały zwyczajny żywot. Słońce próbowało przedrzeć się przez dachy domów, w oknach czasem pojawiali się ludzie,
mały chłopiec biegł z bagietką i zniknął w domu pod dziesiątką.
Mathilde otworzyła drzwi. Była jeszcze w koszulce do spania, a z kuchni dolatywał zapach kawy.
- Przyniosłam wam bagietkę i masło! - powiedziała Amele. Zrobimy sobie ucztę pożegnalną!
- Co? Jaką pożegnalną? – spytała Madamme.
- Tak, niestety czas na mnie. Madamme ma cudowną opiekunkę, Mathilde
ma wspaniałą przyjaciółkę a ja? Cóż tu po mnie! Czekają mnie inne zadania. Siostra Przełożona na pewno ma dla mnie jakieś zajęcie. To nowe zadanie
dla mnie!
Po raz ostatni rozmawiały siedząc w „nogach” łóżka Madamme, aby być z nią bliżej korzystały z jej stoliczka do śniadania, na którym stał talerz ze świeżymi kawałkami bagietki posmarowanej masłem, popijając kawę z mlekiem. To było najsmaczniejsze przedpołudnie.