Opadanie konwalii..
Nagle zatrzymał się... W samym środku zaspy, naprzeciwko niego, stała dziewczyna. Miała długie, ciemno-jasne włosy i w ogóle się nie ruszała, wzrok miała skierowany prosto przed siebie, głowę lekko przechyloną - jakby czemuś się przyglądała. Tak... przyglądała się właśnie jemu. Po chwili uśmiechnęła się, (miała anielski uśmiech) i wyciągnęła do niego swoją rękę. On chwycił wyciągniętą dłoń i nie odrywając od niej wzroku pomógł jej wyjść z zaspy. Na chodniku otrzepała swój długi płaszcz, w czarno-czerwoną kratkę, ze śniegu i ruszyła przed siebie.
- Hej! Poczekaj chwilę. - krzyknął ...
- Do mnie mówisz? A... przepraszam, zapomniałam, wybacz mi. - zatrzymała się - DZIĘKUJĘ. - powiedziała i odeszła.
- Poczekaj! Jakie dziękuję?
- Podziękowałam za pomoc, przecież po to za mną biegniesz. Nie przejmuj się, wiem... ludzie nie robią nic bezinteresownie. Wymagają chociażby zwykłego „dziękuję". Ja też lubię, jak mi dziękują.