Okna 3

Autor: renua
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Sonia nie była skowronkiem, zresztą chyba w jej przedziale wiekowym skowronki nie występują, albo  egzystują w formie głęboko utajonej. Jechała na szkolne praktyki zawodowe rozpoczynające się o godzinie siódmej. Sonia przeświadczona o wielkiej niesprawiedliwości zmuszającej ją do wstawania o tak nieprzyzwoitej porze, z niechęcią zetknęła się z oblepiającą wilgocią, mglistą aurą listopadowego poranka. Naciągnęła kaptur na czoło kryjąc się głębiej w ciepłej kurtce. Z kieszeni wyjęła rękawiczki, przy czym jedna spadła na chodnik. Podnosząc ją, Sonia podniosła wzrok na ułamek sekundy, ale po chwili  wpatrywła się w to samo miejsce szeroko otwartymi oczami, angażując także kilka pozostałych zmysłów. Senność odpłynęła całkowicie, mimo że widok który roztaczał się przed nią odczuwała jakby z pogranicza jawy i snu. Kilka metrów przed nią na osiedlowym trawniku stało, zanurzone we mgle, stado koni przeróżnej maści. Konie wyskubywały pozostałe, jesienne resztki zieleni, prychając i rozglądając się dookoła. Sonia z poczuciem odrealnienia zrobiła kilka kroków naprzód wyciągając rękę. Stojący najbliżej srokaty koń podniósł głowę i spojrzał na nią z niepokojem poruszając chrapami. Nigdy nie miała do czynienia z tymi pięknymi zwierzętami, odczuwała niepokój wynikający z ich wielkości i nieodgadnionej natury. Z drugiej strony hipnotyzowało ją ich dostojne piękno.

Gdy tak stała z wyciągnietą ręką, srokacz zdecydował się zbliżyć, by ją obwąchać. Aksamitnymi chrapami musnął dłoń sprawdzając czy nie skrywa czasem jakiegoś smakołyku. Poczuła jego oddech. Ośmielona dotknęła łba gładząc czoło i przeczesując palcami grzywę. Przytuliła jego głowę czując rozkoszne ciepło. Koń stał spokojnie godząc się cierpliwie na te pieszczoty. Nagle konie zaczeły rżeć, srokacz rzucił łbem wyzwalając się z jej objęć. Impet tego niespodziewanego ruchu spowodował, że zachwiała się odrzucona wstecz. Konie deptały niespokojnie rżąc i parskając. Usłyszała warkot silników i z dwóch sąsiednich ulic wyjechały auta terenowe. Zatoczyły koło wzbudzając w koniach jeszcze większy niepokój. Srokacz rżąc stanął dęba. Konie zerwały się gwałtownie do biegu. Zaczęły krążyć w galopie po ograniczonym blokami terenie, zataczając koła i gwałtownie zmieniając kierunki biegu. Miotały się rozpaczliwie szukając możliwości ucieczki. Obie drogi, które ewentualnie mogły by stanowić wyzwolenie, tarasowane były przez samochody i wysypujących się z nich ludzi. Sonia stała przerażona kuląc się w sobie i obejmując obiema rękami głowę. Wielkość, gwałtowność, nieokiełznanie zwierząt i nieprzewidywalność sytuacji napawały ją przerażeniem. Nagle usłyszała krzyki i tentent koni spowolnił, odsłoniła oczy i zobaczyła kilku mężczyzn. Jeden z nich w charakterystycznym, kowbojskim kapeluszu trzymał w dłoni długą pałkę. Zbliżał się do zwierząt które stały przerażone, drobiąc w miejscu kopytami. Kilku mężczyzn otaczało stadko z pozostałych stron. Jeden z nich podszedł do Soni .

- Pani się nie boi koników. My tu zaraz zrobimy porządek.Witalij ma уважение u koników. Wyłapiemy je jak króliczki - mówił uspokajająco z miękkim akcentem, ale Sonia o dziwo w ogóle nie czuła się uspokojona. Pokrzykujący mężczyźni, a zwłaszcza ten z pałką wzbudzali jej niechęć. Całą sobą odczuwała strach stłoczonych zwierząt. Jeden z koni stanął dęba chcąc wyrwać się z osaczenia. Prawie niedostrzegalny ruch pałki i koń znalazł się na ziemi rzężąc przeraźliwie i wzudzając kolejny paroksyzm strachu wśród pozostałych zwierząt. Sonia patrzyła przerażona nie rozumiejąc co się stało. Z wyjaśnieniem pośpieszył jej samozwańczy towarzysz – Nic mu nie ma, nic mu nie ma. To prądzik, taki mały prądzik, krzywdy nie zrobi ,nie bój się dziewczyna.

 Zamieszanie, które zapanowało trwało tylko chwilę i zwierzęta smętnie zwiesiły głowy, a mężczyźni sprawnie je powiązali. Ten w kowbojskim kapeluszu wskoczył na srokacza i ruszając pociągnął kilka uwiązanych koni za sobą. Pozostałe posłusznie ruszyły za nimi. Mężczyźni powskakiwali do aut i po chwili Sonia stała na środku trawnika sama z poczuciem, że to co tu miało miejsce nigdy tak na prawdę się nie wydarzyło.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
renua
Użytkownik - renua

O sobie samym: nie oceniam cudzej wrażliwości, no chyba, że mnie urzeka.
Ostatnio widziany: 2024-04-14 11:47:06