OGRODCNICZKA .PO SMIADANKU. OD 18 lat
- czy pokażesz mi ,.przywieziesz mi tutaj swojego potomka , słodkiego gamoniusza?
- którego – zapytał Kniaź
- oj wiesz, wiesz którego ,te maleństwo słodkie jak Ty., przekorniusiu.- uśmiechała się do Niego.
- No- odparł
- ojej już niie mogę się doczekać jak go poznam ,zobaczę.- pobiegam z nim i króliczkami.
- no- powtórzył odparcie.
Kandydat wstał poszedł do pokoju sypialnego by się ubrać w swój przepocony uniform. Ogrodniczka podbiegła nagusieńka i pomagała mu dopiąc rozporek , Dyszel musiał dokładnie się zmieścić wzdłuż uda i absolutnie nie naruszyć
- jedziesz już? – zapytała
- no-odrzekł.
- o jej będę płakała mój dyszelku – kniaziulu najmądrzejszy ty mój słodki cateringu
- to płacz- odezwał się już gotowy do podrózy po randce Kandydat
Nie bardzo chciał wracać w swoje strony , wyjeżdżając wziął ze sobą środki pieniężne przeznaczone na wypłatę wynagrodzeń swoim podwładnym, którzy teraz nie mieli co do garnka włożyć , by nakarmić swoje pociechy. ALe jak olewka to olewka. W końcu jechał do Ogrodniczki.. Ale cieszył się .Co się nażarł to jego a i porządnie za darmo pobzykał .
W planach miał jeszcze podjechać do drugiej Kandydatki Ogrodowej. Jak się okazało bowiem trafił , swój na swego.
Wyszedł z domku za lasem.