NORBI
Nagle zorientowała się, że na żadnym ze znajomych forów nie ma Norberta. Tak po prostu zniknął. Włączyła dawno nie używany komunikator. Jest. Dostępny. Postanowiła się odezwać. Jeżeli zapyta kim jest to po prostu uderzy w foch: „Najwidoczniej nikim, skoro nie masz już mojego numeru".
Ja (21:28)
Witam, co tam ciekawego słychać? Wszystko OK ?
Norbi (21:29)
jako tako
Ja ( 21:30)
ja mam doły, ale już się prostuje
Norbi ( 21:31)
a co się stało?
Ja ( 21:33)
miewam tak, nic się nie stało, tylko życie jest do dupy i czasem to wszystko zbyt dokładnie widać
Norbi ( 21:34)
czasami tak jest
Ja ( 21:36)
to wszystkiego dobrego <papa>
Norbi ( 21:36)
oki
Norbi ( 21:36)
nawzajem.
Obyło się bez focha, ale nadal nic nie wiedziała. Miała wrażenie, że została kulturalnie spławiona. Kulturalnie... To nie byle co. Zwłaszcza w wykonaniu Norberta. To nic. Właściwie cóż wymagać? Jej uczucia jak zwykle były ambiwalentne. Chętnie wdeptałaby go w piach jak marnego robala a jednocześnie miała przemożną ochotę przytulić do serca jego wszystkie fobie, odchyły i nałogi.
Nie myślała o tym długo. Zawsze przed snem starała się, by jej nastrój pozostał umiarkowanie pogodny. Nie ma nic gorszego niż wieczorna, skrupulatna analiza swoich uczuć. Zwłaszcza gdy wszystkiego nie ma z kim przedyskutować.
Nazajutrz, w godzinach okołopołudniowych, jak zwykle pomagała znajomej w sklepie. Lubiła to zajęcie. Bez problemów radziła sobie ze sprzedażą damskich ciuszków. Ten żywy kontakt z ludźmi był zdrową odskocznią od samotnego siedzenia w domu.
Wieczorem znów przeglądała fora. Nie wiedzieć dlaczego, Norbert uparcie wracał jej do głowy.
Wpisała jego login w wyszukiwarkę. Wszystkie wypowiedzi z ostatniego miesiąca. Powinno wystarczyć.
Moja mama nie żyje. Zostałem sam.
Poprawiła okulary na nosie i zbliżyła twarz do monitora.
Czy byłem dla niej dobrym synem?
Czy zawsze potrafiłem okazać jej uczucia?
Zawsze miałem z tym problemy.
Z okazywaniem uczuć.
W mieszkaniu zrobiło się zimno. Wyciągnęła dłoń w kierunku kaloryfera. Grzała tylko górna połowa. „Pewnie znów zapowietrzony" – pomyślała.
Usnęła w fotelu.
Byłem w drugim pokoju, przy kompie.
Chciałem iść już spać, umyć się.
I patrzę, dziwnie siedzi,
Podszedłem, aby ją obudzić.
A ona już zimna.
Próbowałem cucić, reanimować.
Już za późno.
Odeszła we śnie.
Potem telefony do brata, pogotowie.
Przyjechał lekarz, wypisał jakiś świstek.
Przykryłem mamę obrusem, złożyłem jej ręce.
I czekałem na brata i na karawan.
I założyłem wątek.
Teraz już ją zabrali ,zostałem sam w domu.
„I założył wątek" – pomyślała. Wolała jednak nie czytać co niektórzy mieli na ten temat do powiedzenia.
Nie będzie grobu.
Zawsze chciała oddać swe ciało nauce.
Bała się grobu ziemnego.
Studenci medycyny będą mieli na czym się uczyć.
Dla dobra innych.
Taka była jej wola i tak będzie.
Wstała od biurka. Zza szafy wyciągnęła mały elektryczny piecyk w kształcie stojącego słupka. Dmuchnęła na zakurzoną wtyczkę. Spirala powoli zaczęła zmieniać kolor z grafitowego na czerwony. Przysunęła urządzenie blisko krzesła.
Jutro rano trzeba dzwonić po karawan z Akademii Medycznej.
Umówić odbiór.
Ja ją będą zabierać coś zrobimy.
W domu pogrzebowym.
Bratu to się nie podoba.
Bratowa chciała coś powiedzieć ale zaraz jej przeszło.
Tak ma być jak mama zadecydowała.
Mam jej akt przekazania zwłok przed sobą.
Mama to kiedyś przeczytała, chyba w Polityce.
Studenci nie mają na czym się uczyć.
Osoby bezdomne albo NN gminy chowają na własny koszt i boją się oddać zwłoki z obawy przez opinią publiczną.
Że zwłokami handlują.