Nocny zgiełk
- Dziwi mnie twój gust w doborze miejsca zamieszkania - w myśli miała nadzieję,że złe wrażenie tego miejsca to tylko atrapa. Była wręcz pewna, że na końcu musi być jakieś przytulne gniazdko.
Razem wbiliśmy się w ścinę pary. W ciszy było słychać tylko nasze kroki, ucichły i zastąpił je dźwięk wyciąganych z kieszeni kluczy. Doszliśmy do dużych drzwi. Wyglądały jak wejście do magazynu. Otworzyłem je z wysiłkiem. Zgrzytnięcie metalu i drzwi rozsunęły się na dwie strony. Faktycznie to był magazyn, ale pusty i dawno nieużywany. Było chłodno i wilgotno. Na ziemi kałuże migotały światłem dochodzącym z zabrudzonych okien. Wszedliśmy do towarowej windy. Zasunąłem kratę i wcisnąłem przycisk. Naga żarówka ledwie co wypełniała światłem przestrzeń. Jadąc do góry przyglądałem Ci się, lekceważąco trzymając ręce w kieszeni. Zorientowała się, że coś jest nie tak, zmienił sie mój wyraz twarzy. Jednak nie mogła zrozumieć mych intencji.
Zatrzymaliśmy się na siódmym piętrze. Mocnym szarpnięciem rozsunąłem kraty. Za mocnym. Huk odbitego metalu odbił się echem po pustym pomieszczeniu, podobnego jak na parterze. Powietrze było wilgotne, śmierdziało kartonami i pleśnią. Gestem poprosiłem aby poszła do przodu. Obrzuciła mnie oskarżającym spojrzeniem i ruszyła nerwowym krokiem do przodu, ku ścianie pełnej dużych okien.
Przeszliśmy całe pomieszczenie, stukając obuwiem po dziurawej posadzce i omijając kałuże, które uczynił deszcz wpadający do środka przez rozbite szyby w oknach.
- Mam dość tej wycieczki - rzekła odwrócona do mnie tyłem, patrząc na rozświetlone miasto z którego dopiero co przyjechaliśmy.
Objąłem ją od tyłu. Pocałowałem w szyję, ukąsiłem w ucho i mocno wciągnąłem zapach Twoich włosów, jakbym zażywał narkotyk. Równocześnie pieściłem piersi. Mocno i brutalnie. Dekolt się popruł i jedna z piersi uwolniła się z ciasnej sukni.
"Nareszcie" pomyślała. Uśmiech wrócił na jej twarz. Oparła się o mnie, pełna zaufania. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu opierając ją na moim ramieniu. Czuła na swych pośladkach jak bardzo byłem podniecony, coś dużego i twardego "dźgało" cię przez materiał sukni. Moje ręce obsunęły się w dół, podciągnołem sukienkę aż pokazały się białe koronkowe majtki. Niecierpliwą ręką siągnołem pomiędzy jej nogi. Odchyliła głowę i rozchyliła usta prosząc o pocałunek. Dałem jej go. Był dziki i namiętny. Kiedy nasze języki się spotkały, moje palce odchyliły majtki i wcisnąły się pomiędzy wargi. Była mokra.
Pieściłem i całowałem ją równocześnie, ale trwało to tylko przez chwilę.
Cofnołem ręce na jej ramiona i wysynąłem je do przodu. Nawet nie zauważyła kiedy została przywiązana paskiem od spodni do zardzewiałego kaloryfera. Chwyciłem ją w talii i przyciągnołem jeszcze bardziej do siebie. Musiała się pochylić i wyciąnąć ręce przywiązane do ściany. Podciągnołem suknie. Białe majteczki uwydatniały kształt Twoich pośladków. Niedługo. Jedno szarpnięcie i piękne drogie majki wylądowały w brudnej kałuży. Momentalnie wchłonęły brudną wodę. Już nigdy nie będą tak białe jak kiedyś.