Nil Desperandum 3
Szczupła, wysoka brunetka w czerwonej kurtce do kolan stanęła przed mieszkaniem numer 24. Wytarła buty na wycieraczce ułożonej równo przed drzwiami i weszła do środka, cicho zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania, usłyszała tupot stóp, dochodzący zapewne z jednego z pokoi, a zaraz po nim ciche skrzypienie łóżka. Uśmiechnęła się tylko pod nosem, następnie, zdjąwszy uprzednio okrycie wierzchnie, przejrzała się dokładnie w lustrze wiszącym na korytarzu. Poprawiła włosy rozwiane przez wiatr i wytarła z lekka rozmazany tusz, dopisując do swojej listy niezbędnych rzeczy kupno tuszu wodoodpornego.
- Marcin? – usłyszała i przeszła do pokoju, z którego wcześniej dochodziły te ciche odgłosy. – Olga! – ucieszyła się na widok przyjaciółki Asia. – Co ty tutaj robisz? Siadaj szybko i się zagrzej.
Brunetka poprawiła spódnicę, która nieco za wysoko podciągnęła się na biodrach, i usiadła na brzegu łóżka, rozprostowując nogi i opierając się rękami z tyłu. Spojrzała na chorą dziewczynę, na której twarzy widoczne były oznaki choroby w postaci ciemnych cieni pod oczami i czerwonego nosa, naznaczonego przez stosy chusteczek higienicznych. Dojrzawszy je wszystki skrzętnie upchane koło szafki nocnej, zaśmiała się i powiedziała:
- No ty to się chyba nigdy nie zmienisz! – pokręciła z niedowierzaniem głową. – Przyszłam, żeby ci zdać relację z ostatnich dni na uniwerku. Dzisiaj odpada nam jeden wykład, więc pomyślałam, że jakoś normalnie spożytkuję ten czas, zamiast siedzieć nad książkami, prawda?
Obie wybuchnęły śmiechem. Widać było, jak wielka jest między nimi różnica. Olga była typem perfekcjonistki, która zawsze dostawała to, czego chciała. Była wysoką brunetką o długich, podkręconych włosach, miała idealną figurę, ubierała się zawsze stylowo, a każda część jej ciała była dokładnie wypielęgnowana. Ciemne oczy tylko dodawały uroku jej szerokiemu uśmiechowi i pełnym wargom. Asia natomiast była przeciętną dziewczyną, może nieco bałaganiła i nie przestrzegała zasad, miała za to bardzo łagodny charakter oraz dobre serce. Nigdy nie przeszłaby obojętnie obok potrzebującego, przyjaciół natomiast traktowała jak prawdziwe skarby, których nie pozwoliłaby skrzywdzić. Jej figura niczym nie odbiegała od „społecznej normy”, jakieś dziesięć centymetrów niższa od swej przyjaciółki uchodziła raczej za dziewczynę, którą „było za co złapać”. Włosy koloru dojrzałej pszenicy sięgały jej do ramion, na które opadały nierównymi kosmykami, a te znad czoła niemalże bez przerwy wchodziły jej do oczu.
- Dobrze, że dałam ci klucze do mieszkania – stwierdziła jasnowłosa. – Teraz nie muszę się martwić, że kiedyś moje ciało będzie leżało zbyt długo na podłodze i muchy się zlecą. No i kto by podlewał moje kwiatki? – zaśmiała się, spuszczając nogi z łóżka i sadowiąc się na nim wygodnie.
- Ty i te twoje kawały. Wiesz, że lepiej nie kusić losu? – skarciła ją Olga. Dobrze wiedziała, że Asia potrafiła żartować na wszelakie tematy, jednak mimo to czasami uważała, że należy jej się reprymenda. Bądź co bądź miały już swoje lata. – Spotkałam Marcina jak wychodził. Strasznie się spieszył. Nie męczy cię to, że wciąż ma coś na głowie?
- Nie. Czemu miałoby mi to przeszkadzać? – uśmiechnęła się do przyjaciółki. – Lubię to jego uporządkowanie i niechęć do marnotrawienia czasu, wiesz? Poza tym zdarza się, że nagle wyskakuje z jakimś szalonym pomysłem, w który oczywiście wciąga mnie. – zachichotała, powstrzymując suchy kaszel.