Niedostępna (8) Po cichu
w mediach kilka jego piosenek i już wydaje mu się, że każda dziewczyna będzie na jego skinienie. Nie jest ciebie wart.
- Co ty powiesz? – tu Ada zaśmiała się ironicznie – Ciekawa teoria. Bardzo. – śmiejąc się ciągle odwróciła się i wyszła. W duchu chciało jej się płakać, ale opanowała to.
Opanowując emocje zajęła się pracą. Napisała artykuł, przygotowała materiały do kolejnego. Kilka telefonów, dużo chodzenia, załatwiania, spotkań. Wróciła do pływania i zajęć aerobiku. Starała się wypełnić sobie czas po brzegi, żeby za dużo nie myśleć. Karola unikała, on nie proponował już żadnych prywatnych spotkań, widząc jej chłód i dystans. Jej wcale nie było z tym dobrze. Kiedy przychodził miała chociaż namiastkę bliskości. Teraz nie miała nic. Łzy mimo wszelkich starań raz po raz pchały jej się do oczu. Nie potrafiła ich powstrzymać. Nie widział tego jednak nikt. To było niedopuszczalne, żeby ktoś widział.
Wyszedł kolejny numer pisma, a w nim artykuł Ady z wywiadem przeprowadzonym z Rafałem – muzykiem. Trochę obawiała się, że naczelny czepi się czegoś, ale jak nigdy przyjął wszystko bez zastrzeżeń. Skrytykowała trochę styl gwiazdora i nonszalancki styl bycia, ale o napaści nie napisała ani słowa. Rzucał raczej pozytywne światło na bohatera. Pewnie temu Ada zawdzięczała kolejne trzy wielkie, kolorowe kosze kwiatów przysłane przez niego do redakcji. To było miłe. W jednym z koszy był bilet na koncert z zaproszeniem na kolację po koncercie. Grzeczne zaproszenie. „… proponuję rozmowę, posłuchanie muzyki i cokolwiek na co się zgodzisz. Żadnych prymitywnych odruchów…” Zapewniał i nawet zastanowiła się. Czuła się potwornie samotna. To pewnie byłaby krótka przygoda dla urozmaicenia życia i przerwania potwornie ssącej pustki, ale… tu było ale. On nie był w jej typie. Jego styl bycia, wyrażania się, fizjonomia… Nie to, żeby czymkolwiek odstraszał, ale też nie było w nim niczego co budziłoby w niej chemię i pobudzało aktywność neuronów. Zanim jednak zdołała podjąć decyzję wezwał ją do siebie Karol.
- Spotykasz się z tym muzykiem? – spytał prosto z mostu, nie owijając tym razem w bawełnę.
- Z nikim się nie spotykam – zaprzeczyła – ale jeśli będę chciała, to się spotkam.
- Z tym – Karol skrzywił się z niesmakiem – dziwadłem z kolczykiem w nosie i makijażem na oczach? Ćpun i kobieciarz. Takich lubisz?
- Jednak jest romantyczny. – zauważyła – Przysyła kwiaty, pisze ckliwe listy.
- I dasz się kupić za parę badyli z kwiaciarni? Pewnie nawet nie pokwapił się, żeby tam zajrzeć. Teraz to się załatwia telefonicznie. Wystarczy jeden telefon.
- O ile się nie mylę panie redaktorze pan miał szybko wydźwignąć to pisemko z problemów finansowych i wrócić na swoją wygodną posadkę do Stanów. Między nami był tylko seks i nic więcej. Taka była umowa. Nie rozumiem tego nagłego przypływu zazdrości.
- Aha – wskazał ją palcem i wstał patrząc na nią wilkiem – O to ci chodzi. Chciałabyś deklaracji i gwarancji, że tu zostanę. Wiedziałem, że prędzej, czy później do tego dojdzie.
- Deklaracji? – Ada zaczęła się śmiać, głośno i dźwięcznie. Śmiała się dość długo, zanim zawiadomiła – Panie naczelny nie chcę od pana nic. Było, minęło.
To był już koniec dnia. Ada wyszła z gabinetu szefa, sprawdziła jeszcze pocztę, wyłączyła komputer, włożyła płaszcz, zebrała swoje rzeczy i miała opuścić budynek, kiedy zobaczyła światło w gabinecie Karola. Drzwi były uchylone. Było po piątej – o tej porze roku już ciemno. On jej nie widział, a ona jego tak. Siedział rozparty w krześle obrotowym ze wzrokiem utkwionym w jakimś martwym punkcie, a jego oczy szkliły się od łez. Przez nią? Przez moment serce jej się ścisnęło,