Niechciany Prezent

Autor: ubik
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

     Po zamknięciu schronu, Erik udał się z powrotem do mieszkania. Wieczór mijał mu na oglądaniu filmów, ale jego umysł nie chciał się skupić na żadnej fabule. Wciąż myślał o swoim sekretnym eksperymencie. Po skończonej kolacji, gdy wybiła godzina 23., jego podniecenie sięgnęło jednak zenitu. Złapał za klucze do schronu i zbiegł do piwnicy.
     Gdy otworzył schron i włączył światło, stanął jak wryty. Jego sadystyczny umysł domagał się widoku cierpiącego zwierzaka, jednak to co zobaczył, przekroczyło jego najśmielsze wyobrażenie.
    W miejscu, gdzie stało terrarium leżały już tylko strzępy szkła, a reszta klatki była rozrzucona po całym pomieszczeniu. Po gryzoniu nie było żadnego śladu.
     Erik zaczął się nerwowo rozglądać w poszukiwaniu śladów zbiega.
     -  Hej Panie Chomik, nie chowamy się. Pokaz mi się i to już! – wykrzyknął dla kurażu.
     Po krótkiej ciszy, naukowiec usłyszał lekki chrobot, dochodzący gdzieś spod gabloty.
     -  Tam się schowałeś, ty kanalio! – pomyślał.
     Podszedł bliżej i zajrzał za gablotę. Oblał go  strach. W czeluści szpary zarysował się kształt wielkości kota. Z przodu dało się zauważyć sporej wielkości czerwone oczy, wlepione wprost w Erika. Spanikowany naukowiec podbiegł do drzwi schronu:
     -  Muszę być pewien, że nic się nie wydostanie z tego pomieszczenia bez mojej wiedzy – pomyślał, a następnie zamknął je i przekręcił klucz w zamku.
     Po chwili był z powrotem przy gablocie. Mimo strachu, bardzo chciał wiedzieć, co takiego stało się z gryzoniem. Nie namyśliwszy się długo, wyszukał jakiś pręt i nabił na jego koniec kawałek marchewki znalezionej gdzieś na podłodze. Zbliżył się do ściany przy gablocie i zaczął wymachiwać przynętą, czekając na ruch gryzonia. Nie musiał długo czekać.
    To „coś” z czerwonymi oczami chyba nadal było głodne. Powoli zaczęło zbliżać się do przynęty. Zza gabloty wychylił się Pan Chomik. Albo raczej coś, co było nim kiedyś. Obecnie wyglądało to jak kupa mięsa z zębami na przedzie. Na całym jego ciele widniały bruzdy z rozdartą skórą, a z „pyska” wydostawał się dziwny charkot. Nie było wątpliwości, że podany środek spowodował nagłą mutację, niepohamowany wzrost ciała i.....chyba apetytu.    
     Gdy „obiekt” zbliżył się do przynęty, Erik był już pewien, że mutacja organizmu musiała być bardzo bolesna. Mimo osiągniętego celu, zrobiło mu sie żal zwierzaka, gdyż nie spodziewał się tak szybkiej reakcji.  
    -  Co za materiał był w tej fiolce? To mi śmierdzi jakimś militarnym projektem...Boże, aby to.... – nie zdążył jednak dokończyć myśli.
    Wtem, Pan „Zmutowany” Chomik wystrzelił jak z procy w kierunku ręki Erika. Zębiska gryzonia zatopiły się głęboko w jego ciele.
    -  Jasna cholera!! – wykrzyknął w bólu i zaczął chaotycznie machać ręką, próbując pozbyć się intruza.
    Udało mu się to po chwili i z broczącą ręką, zaczął usilnie szukać czegoś do zatamowania krwawienia. Szczęśliwie 2 metry obok, stało krzesło, a na nim wisiał jego fartuch. Szybko go złapał i owinął nim ranę na ręku. Po kilku minutach krwotok ustał i Erik zaczął się rozglądać za „mutantem”. Niestety, ślad po nim zaginął.

     Naukowiec trochę zdezorientowany, siadł na krześle. Zrobiło mu się gorąco, za gorąco. Rozpiął koszulę, bo miał wrażenie, że brakuje mu powietrza. Poczuł wewnętrzny niepokój. Coś zaczęło dziać się z jego ciałem.
     To nie była normalna reakcja – serce zaczęło bić jak szalone, a płuca rozrywał ogromny ból. Erik ostatkiem sił spróbował wstać z krzesła. Niestety stracił równowagę i zataczając się uderzył głową w lampę, która oświetlała pomieszczenie. Zrobiło się zupełnie ciemno. Ciało Erika leżało bezwładnie na podłodze. Po chwili naukowiec próbował się podnieść, ale konwulsje jego ciała były zbyt duże.
     Resztką sił podniósł lekko głowę i wyostrzył wzrok – jego oczy bez trudu penetrowały ciemność. Z łatwością zauważył jak mały „mutant” przemknął w oddali i schował się za masywną szafą w rogu pomieszczenia.      
     Powoli „odpływał”, czuł , że przestaje być człowiekiem...
     Teraz czuł już tylko głód...
     Coś kazało mu pełznąć w kierunku szafy......

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ubik
Użytkownik - ubik

O sobie samym: Debiut...
Ostatnio widziany: 2013-04-12 15:37:19