Nie wiedziałem, że anioły umieją płakać
im bólem serca i nieopisanym trudem mogę ci przyznać, że możesz mieć rację..Jej twarz się wygłądziła a nawewt rozpromieniała. Wygładała lepiej niż te zmarnowane dziewcze kiedy sę spotkali.-Co z tym zrobisz?Spytała a jej bystrość i trafność dobieranych słów miło mi zabrzmiał, rzadko spotyka się kogoś z kim można pogadać w ten sposób.-to guzik "refresh" na miom pulpicie. Nie mam wyboru mogę udawać albo mogę podnieść rękawice i spróbować..-co odpuściłeś już?teraz ona drwi ze mnie-ja wcale nie gapiłem się w twoje cycki tylko zwyczajnie czerpałem radość z obcowania i podziwania piękna..Piękne ciało i piękna dusza tworzą dualizm o naturze holistycznej...popatrzyła na mnie jak na idiotę.Jak Jing i Jang czane z białym. To idealna symbioza.Przez chwile nie wiedziałem czemu milczy i wtedy zaatakowała wyrafinowana szybka skuteczna i piekielnie zabójcza..Jednak moje ciało miało wspaniały czas reakcji. Zanim moja świadomość zarejestrowała co się dzieje moje ręce mnie uprzedziły i spraowały atak wyprowqadzając bezlitosną kontrę. Tewraz Wi kuliła sę na tej ławce a ja stojąc nad nią bez cienia litośc znęcałem się, miała łaskotki.. i to był jej słaby punkt. Prosiła bym przestał, wierzgała, wiła się i kuliła na przemian. Owszem na chwile dwałem jej spokój , ale nie trwało to dłużej niż jedno uderzenie serca. Nie znałem litości bo wiedziałem, że ona by jej dla mnie nie miała. Kiedy już się znudziłem zobzcyłem na jej policzku łzę.Zebrałem ją delikatnie palcem i dotnąłem jej dolnej wargi. -spróbujnie prostestowała.-nie ma smaku-nie ma. Wiesz Wi teraz zdradzę ci mój sekret.Pewnego dnia nie wiem kiedy nqawet w przybliżeniu dzień i czas się spotkają a wtedy ty zapłaczesz, ale twoje łzy będą słodkie.-słodkie? Była mocno zdziwiona.-zobaczysz a wtedy wszystko stanie się dla ciebie jasne.-Wi?-co?-będziesz moim aniołem?-chyba śniszhehe... -choć odprowadzę cie do domu-nie musisz wiem jak wrócić-wiem, że wiesz-nie boję się , potrafię sama się obronić-nie wątpię leczy zaszczycisdz mnie tak ogromną przyjemnościa obecności towarzyszenia ci do domu?-zarżała, parskneła i powiedział-spoko.. skąd ty taki nąszalanski jesteś? Hyyy?-po prostu jdobrze wychowany. Wi?-co?-idziemy? Zapytałem a moje pytanie nabrało nuty wyzwania?Milczała więc ponowiłem dodając do głosu więcej energi-idziemy?-gdzie?-zapolować na zło...-na zło?-na zło...
szliśmy powoli alejką i nie mogłem sie powstrzymać... -idziemy zapolować na zło... a ty co sobie myślałaś?Że zaproszę cię do łóżka... cicho nie mów nic... pamiętaj, że ze mną najpierw trzeba chodzić.Odpaliliśmy po papierosie i powoli robiło się jasno...