Nie dotrzymywał słowa
iej nie myśleć. Znalazłem w wewnętrznej kieszeni marynarki zapałki i przy ich pomocy zapaliłem świeczkę. Nikły płomień oświetlił piwniczkę. Jak zwykle z podziwem przyglądałem się starym sprzętom wszelkiego rodzaju, które przez parę miesięcy udało mi się zdobyć. I perełka mojej kolekcji - stary przerdzewiały miejscami na wylot rewolwer, chyba jeszcze z pierwszej wojny. Wszyscy koledzy mi go zazdroszczą. Gdyby tylko wiedzieli ze trzymam go w tej piwniczce to bez trudu wyważyliby drzwiczki i zagarnęli broń dla siebie. Przypomniałem sobie o medaliku i wyjąłem go. Srebrny łańcuszek był rozerwany. Otworzyłem wisiorek i moim oczom ukazało się czarno-białe, całkiem pożółkłe już zdjęcie młodej kobiety o kruczoczarnych włosach. W jej oczach było coś takiego, co nie pozwalało w nie patrzeć bez emocji. Nie wiem dlaczego, ale poczułem ogromne współczucie. Po chwili zatrzasnąłem medalion i z dziwnym uczuciem w sercu pobiegłem w stronę sklepu z antykami prowadzonym przez tą zdziwaczałą staruchę. Wiedziałem, że muszę się pozbyć tego wisiorka i to jak najszybciej. Wpadłem zdyszany do zakurzonego i pachnącego starociami pomieszczenia. Dzwoneczek zawieszony przy drzwiach wyrwał z drzemki sprzedawczynię. Przez moment patrzyła się na mnie nieobecnymi oczyma, ale w końcu odezwała się przyjemnym tonem - W czym mogę ci pomóc chłopcze? - Jej głos drżał lekko, ale miał w sobie coś, co nadawało mu mocny ton. Bez zawahania odpowiedziałem - Kupi pani ten medalik? - Rzuciłem świecidełko na drewnianą ladę. Staruszka spojrzała beznamiętnym fachowym okiem na zaśniedziały łańcuszek. Już miała coś powiedzieć, gdy zawahała się na chwile i otworzyła wisiorek. W jej oczach ujrzałem chyba wszystkie uczucia świata. Potem już tylko płakała. Bo nigdy nie dotrzymywał słowa...