Nauczyciel ma zawsze rację! (cz.1/2)
– Prawe ręce do przodu!
Coo?! Jeszcze?! Za co?! O matko!
Powietrze ponownie zaczęły przeszywać gwałtowne okrzyki bólu. Jeszcze lewa ręka mi pulsowała i tętniła gorącem przemieszanym z ostrym pieczeniem, a już prawica swoją nagle nadeszłą bolesnością wytłumiła czucie w poprzedniczce. – Ajaj! – mimowolnie wyrwał mi się cierpiętniczy wrzask, mimo próby jego powstrzymania.
Krzyki następnych w kolejce nieszczęśników ledwie do mnie docierały. Cały byłem wypełniony bólem. Ich cierpienia nie odczuwałem, tylko własne. Czy to już koniec?! Koniec tortur?! Niech ta egzekucja wreszcie się zakończy!
Mimo przeszywającego ręce bolesnego pulsowania, zachowałem resztkę świadomości. Trwożliwie obserwowałem narzędzie w ręku geografki, które, jak przysłowiowy nóż, zamiast być używane zgodnie z przeznaczeniem stało się przyczyną naszej niewysłowionej fizycznej udręki. Koniec, czy nie?! Mieliśmy przecież jeszcze tyle innych, delikatnych i wyjątkowo czułych na uderzenia miejsc na swoim ciele. Bardzo czułych, które na pewno nie chciały spotkać się z tym morderczym liniałem...
– Wracajcie na miejsca! – to jedno polecenie geografki, które usłyszałem mimo głośnego szlochu koleżanek, zadziałało jak balsam! Jakby nagle przestał rwać bolący ząb. Wreszcie! Koniec! Nie będzie więcej!
Liniał z plaskiem wrócił na przynależne mu miejsce na nauczycielskim biurku. Profesorka otarła ściekający jej z czoła kroplami pot, powoli uspokajała się. Zmęczyła się? To co my mieliśmy mówić?! Od razu mogę się z nią zamienić miejscami!
– To was oduczy kłamstwa! Na całe życie zapamiętacie, czym kończy się próba oszukania nauczyciela!
Oduczy kłamstwa?! Czy ktoś kłamał?! To skrajna niesprawiedliwość!
Pozostała część lekcji upłynęła nam na nieudolnych próbach zmniejszenia bólu dłoni. Nikt nawet nie próbował udawać, że słucha co mówi nauczycielka. Jej omawianie nowego tematu i tak było zagłuszane głośnym pochlipywaniem dziewczyn.
Dzwonek! Do domu! Na szc