Myślałem, że najbardziej niezrozumiałą rzeczą dla mnie będzie to, co robisz, ale to, co powiedziałaś, jest jednak jeszcze gorsze. (niedokończone)
zymałam skalp i jego przylegające części, spływała też moja mieszanina uczuć - po policzkach, skroniach, czole. - Wyjdź - przedarł się krzyk przez ten mój. Ciepłe dłonie wyczułam nawet przez wszystkie warstwy na przednich częściach moich ramion. Pchnęły mnie na łóżko i tam przytrzymały, a mniej ciepła i dłuższa kończyna odkleszczyła moje kolana od innej półokrągłej powierzchni. Chwilę byłam zamknięta tym swego rodzaju uściskiem, ale kiedy przestałam zwijać się niczym embrion, ręka lewa przysunęła się do policzka prawego, który teraz był mokry zamiast czoła. Był, bo i przestałam płakać, i się zamknęłam, kiedy pod sprzączką mojego paska, prostopadle do mojej nogi, a równolegle do materaca, spoczął napięty mięsień krawiecki. Drugi policzek też chciałam wytrzeć o podobną powierzchnię, więc obróciłam głowę i przylepiłam mokrą skórę do zewnętrznej części prawej dłoni. Rozluźniła się i ruszyła nieznacznie w górę i dół. Ciepła. Westchnęłam głośno. Zielone oczy, na których znowu skupiłam swoje, wyłącznie na nich, zadały mi nieme pytanie. Pokiwałam głową, a kontakt policzek-dłoń znowu sprawił, że poczułam coś w podbrzuszu. Wysunęłam wargi i pocałowałam miejsce, gdzie skóra miała inny kolor niż ludzki, a ta barwa układała się chyba w jakieś słowa. Nadgarstek odsunął się od moich warg i rozchyliłam je, żeby znowu zacząć krzyczeć, ale inne pojawiły się i wpasowały idealnie w przestrzeń, którą właśnie stworzyłam. Górna część ust przesunęła mi się na tyle, żeby dotknąć delikatnych włosków na rynience podnosowej, która poruszała się równomiernie. Podobnie jak dłoń na moich żebrach, należąca do tej samej osoby. Powierzchnia ust została wessana przez inne usta, a ja uchyliłam oczy. I wtedy zobaczyłam, że te drugie łzawią. Odsunęłam się na milimetry i skonsternowana osuszyłam ciemne cienie, które teraz migotały. Było zdecydowanie zbyt widno, poczułam się dziesięciokrotnie brzydsza. Kiedy moje palce pojedynczo zagarniały kropelki wzdłuż rzęs, czerwień wargowa bruneta spotkała inną czerwień, na moim nadgarstku. Była tam od niedawna, było zimno, miałam dużo swetrów i prawie o niej zapomniałam. W kontakcie ze śliną, zapiekła delikatnie. Odsunęłam się szybko, ale moja dłoń została zatrzymana. Spodziewał się tego. - Dlaczego płaczesz? - wyrzuciłam z siebie, językiem wpychając do środka górną jedynkę. Ja nie będę już wyć. - Chciałem cię pocałować. Słowa połaskotały mnie po chwilę temu piekącej bruździe. Nie zauważyłam, że to, co teraz robimy, jest lustrzanym odbiciem tego, co robiliśmy wcześniej. Dlaczego się naśladujemy? Dlaczego bierzemy z siebie przykład? Położyłam się gwałtownie na wznak, tracąc z nim jakikolwiek stały kontakt we wszystkich miejscach, gdzie do tej pory się stykaliśmy. Znowu dotyk na moim nadgarstku, tym razem dłoni, a konkretnie opuszków palców. Chce sunąć wyżej, przeszkadza mu sweter. Zrzucam go, razem z bluzką. Cofamy się kilka godzin… ile czasu mogło minąć? Czuję się, jakbym była z nim całe stulecia, ale to przecież niemożliwe. Tak czy siak, wracam do początku - jestem w samym biustonoszu. Przy tym odpinam też spodnie. Ktoś wcześniej zdjął moje kozaki. Końcowo, chłodno mi w samej bieliźnie. Opuszki palców rozdzielają się. A opuszki palców, które należą do tak długich palców, mogą rozdzielić się tak, by objąć cała moją