Motel Na Granicy
ł. Podniosła się przerażona. Nie wiedziała co ma zrobić, po policzkach płynęły jej łzy, całe ubranie miała umazane sadzą z ogniska. Była już całkowicie załamana, nie wiedziała gdzie jest, co się dzieje wokoło, już nawet nie myślała o Danielu, chciała tylko stąd uciec i przeżyć, to było dla niej teraz najważniejsze. Skamieniała, kiedy usłyszała za sobą przerażający chichot.
Daniel stał zapatrzony w kupę powyginanej blachy, jaka zostaje z jego auta. Był jak zahipnotyzowany. Dopiero dotyk czyjejś reki na ramieniu wyrwał go z tego stanu. Wolno odwrócił głowę. Najpierw jego wzrok utkwił na bardzo długich palcach pokrytych spaloną skórą, które obejmowały jego ramię. Dopiero później przeniósł go na postaci stojącej przed nim. Przypominała człowieka, ale była straszliwie chuda i wysoka, cała pokryta była resztkami spalonej skóry. Miała szeroko otwarte oczy, w których nie było źrenic, same białka. Wydawały się ślepe, ale Daniel czuł na sobie ich wzrok. Stali tak chwilę, błyskawice, świst wiatru i grzmoty już nie miały znaczenia, zniknęły. Teraz był tylko on i ta dziwna postać. Zanim zdążył się poruszyć stwór otworzył usta i wydał z siebie najdziwniejszy i najbardziej przerażający dźwięk, jaki Daniel kiedykolwiek słyszał. Dźwięk był tak straszny, że wydawał się przewiercać kanał między uszami i przelatywać przez głowę. Wszystko ucichło, mężczyzna opadł w objęcia dziwnej postaci, której ręka przebiła go na wylot. Czuł, że umiera, ale nie sądził, że to uczucie zawsze przypomina tonięcie, dławił się wodą.
Monika odwróciła się i ujrzała za sobą cień niezwykle wysokiej i smukłej postaci, która z każdym krokiem zdawała się jakby przysiadywać. Ruszyła za stworem. Kiedy cień zniknął za rogiem kobieta zaczęła początkowo szybciej iść, a później biec. Jednak kiedy dotarła do miejsca, w którym straciła cień z oczu znowu ujrzała zamykające się drzwi. Już wiedziała, że nie ma nic do tracenia, podbiegła do nich i nacisnęła na klamkę. Zamek ustąpił i przed jej oczami ukazał się basen. Stwór stał po drugiej stronie i wyławiał czyjeś zwłoki z wody.
Daniel poczuł jak jego ciało bezwiednie podnosi się nad taflę wody trzymane przez silne ręce. Uświadomił sobie, że żyje. Miejsce, w którym ręka przebiła go na wylot zrosło się. Począł się szamotać. Dziwna postać upuściła go na podłogę. Jego ciało z hukiem uderzyło o podłogę. Na chwilę stracił przytomność.
Kiedy otworzył oczy stała nad nim Monika. Nie wiedział czy śni, czy to wszystko co się dzieje jest prawdę. Narzeczona rzuciła się na niego i mocno objęła. Byli teraz razem. Podniósł się szybko przytrzymując płaczącą Monikę. Rozejrzał się wokoło, uświadomił sobie, że są nad basenem. Nie wiedział jak się tu znaleźli i skąd Monika się pojawiła. Nie obchodziło go to, ważne, że była z nim. Nagle zrobiło się strasznie gorąco, woda z basenu zaczęła parować, a następnie gotować się. Kidy spojrzeli w kierunku wyjścia na korytarz ujrzeli drzwi stojące w płomieniach. Drugie wyjście z pomieszczenia prowadziło do szatni. Pobiegli do niej i ujrzeli otwarte drzwi ewakuacyjne. Wybiegli z budynku. Stali teraz na parkingu przed głównym wejściem w chwilę po tym jak tu zaparkowali. Wsiedli do samochodu, kiedy Daniel odpalał silnik Monika ujrzała ich oboje prowadzonych przez smukłą postać ze spaloną skórą po schodach do pokoju. Ściany w holu płonęły, nie było już roślin i obrazów, wszystko trawił płomień. Daniel ruszył, gdy wyjeżdżali z parkingu budynek wybuchnął.
Gdy byli już o kilkaset metrów od motelu Monika spojrzała w kierunku miejsca, gdzie przeżyła najdziwniejsze zdarzenia swojego życia. Jednak po budynku nie było śladu, nie było też parkingu. Za nimi pozostało jedynie szczere pole kończące się pod lasem. Spokojnie odwróciła wzrok. Skierowała twarz w kierunku narzeczonego uśmiechając się do niego. Kiedy jej oczy spotykały się z jego zobaczyła, że nie ma on źrenic jedynie białka. Zdała sobie sprawę, że stoi przed nią dziwna spal