Morrigan: Posłanka Bogów - rozdział II
się twoimi długimi, rudymi kudłami! - mężczyzna także sięgnął po swój oręż. Dziewczyna jednak okazała się szybsza. Nikt nie zauważył kiedy dobyła miecza, zadała cios i ponownie schowała oręż do pochwy. Usłyszeli tylko przeraźliwy krzyk bólu i dłoń nieszczęśnika upadła mu pod nogi. Kruk nawet na ułamek sekundy nie ruszył się z miejsca. - Moi wojownicy opanowali już dziedziniec. Jakby na potwierdzenie jej słów w korytarzu pojawił się rycerz, którego widok przeraził zebranych. Jego oczy były martwe a czaszka i dłonie obdarte ze skóry. - W imieniu Morrigan rozejdźcie się - jego głos dochodził z najgłębszych zakamarków piekieł. Przerażeni goście rozstąpili się i Maggie mogła już bez przeszkód wejść do królewskich komnat. ** Książę Jonatan leżał nadal nieprzytomny. Wokół jego łoża poukładano mnóstwo kwiatów i podarków ale nawet para królewska z wolna traciła już nadzieję. Królowa Kathrina cały czas płakała siedząc na łożu syna i trzymając księcia za rękę. Król natomiast postanowił błagać bogów o pomoc. W tym celu udał się też do swojej komnaty. Nie mógł jednak skupić myśli. Nie umiał sobie przypomnieć żadnych modlitw ani innych bogów prócz jednej. Na usta cisnęła mu się tylko bogini wojny, Morrigan. - Modlitwy nic tutaj nie pomogą. Tutaj potrzeba czarów. Królowa spojrzała wściekle na Uriel. - Nie potrzebujemy twoich rad, wiedźmo - syknęła przez zęby. - Gdyby nie ja w ogóle by nie żył - Uriel zaśmiała się sarkastycznie. Niestety królowa Kathrina dobrze o tym wiedziała. Gdyby nie te czary, na których wspomnienie czuła obrzydzenie to... Ostrze z rany mógł wyjąć każdy ale nie każdy potrafił sprawić, żeby martwy człowiek ponownie zaczął oddychać. Królowa nigdy nie zgodziłaby się na pomoc Uriel, mimo tego, że zgodę na to wyraził jej królewski małżonek, gdyby nie to, że ta wiedźma należała do ich najbliższej rodziny. - I co z tego skoro jest w śpiączce! - królowa nie panowała już nad swoimi nerwami. - Obudzi się ale pod kilkoma warunkami. - odparła spokojnie Uriel. Królowa szeroko otworzyła oczy z przerażenia. - O czym ty mówisz?! Zerwała się z łoża księcia i rzuciła się na wiedźmę. Razem upadły na podłogę. Dłonie Kathriny zacisnęły się na szyi Uriel tak mocno, że czarownica nie mogła złapać oddechu. Drzwi do sąsiedniej komnaty rozwarły się energicznie i w progu stanął król Ethelred. - Klątwy i tak nie zdejmiecie - głos Uriel był już ledwo słyszalny. Król widząc co się dziele podbiegł do walczących kobiet i siłą odciągnął żonę od czarownicy. Uriel wolno wymasowała szyję, na której jednak pozostały ślady i krwawe zadrapania po palcach królowej. Po chwili podniosła się z ziemi i dumnie spojrzała w oczy króla. Kathrina w między czasie ponownie usiadła na łożu księcia Jonatana. - O co poszło? - król zapytał żony. Z jego głosu emanowała wściekłość. - Ona uratowała Jonatanowi życie. - I rzuciła na niego klątwę. Też mi pomoc. - To prawda? Co to za klątwa? Uriel stała przy kominku tak jak przedtem, zanim zaatakowała ją Kathrina i nawet nie odwróciła głowy w stronę Ethelreda. - Wybranka księcia, jego przeznaczenie musi zdobyć złote serce Jonatana i przynieść je na zamek. - Przecież to... - król tak bardzo się przeraził, że słowa zamarły mu w gardle. - Jej miłość musi być silniejsza od śmierci. - Wiesz przecież, że może tego dokonać tylko ktoś, kto jest obeznany w magii. Dlaczego to zrobiłaś? Przecież wybranką Jonatana i tak jest twoja córka. - Mam swoje powody - odparła tajemniczo nadal przyglądając się ogniowi płonącemu w kominku. - Bądź przeklęta. - Przeklęty jest ten kruk, który zniszczył uroczystość. Odwróciła się i spojrzała królowi prosto w oczy. - Wynoś się stąd. - Dobrze, i tak tu wrócę. - czarownica spojrzała jeszcze tylko dumnie na królową i wyszła z komnaty. Gdy tylko przekroczyła jej próg poczuła jak nogi się pod nią uginają. Naprzeciwko niej stała bogini Morrigan. C.D.N. Konrad Staszewski