Mój chłopak nie jest gejem
Będzie teraz twoim chłopakiem czy nie? Bo to by oznaczało koniec tej tępej, wrednej…
- Susy!- Tym razem ojciec rzucił córce ostrzegawcze spojrzenie, ale Kyla widział, że stara się stłumić uśmiech.
-… pustogłowej Mony!- Córeczka dokończyła swoją tyradę ignorując ojca, jak było zresztą do przewidzenia.- Nawet sobie nie wyobrażasz jak to było „ totalnie nie fair”, kiedy ciągle się tak do ciebie czepiała. Niemal wbijała w ciebie te swoje czerwone pazury!
- Susy ja…
Susy właściwie nie była zainteresowana odpowiedzą Kyla, tylko nakręcała się bardziej. Mała kula energii i żywiołu.
- Ja lubię Bryana. Jest słodki. Nie uważasz, że jest słodki? I ładny i miły. Ale przede wszystkim słodki. Ale nie, musisz tak uważać, jeśli będziesz z nim chodził na randki. A będziesz go całował na tych randkach? Albo w swoim pokoju? Tak jak tą głupią Monę? Będziesz się z nim trzymał za ręce? To tak totalnie romantyczne? Zabierzesz mnie do niego? Albo nie, przyprowadzisz go tutaj? Chce was zobaczyć. No wiesz, nie jak będziesz… tylko wiesz tak normalnie. Jak będziesz…
- Susy!- Ich matka w końcu niemal wrzasnęła. Kyle z ciężkim serce spojrzała na nią. Jego głowa wirowała od nieprzerwanego strumienia pytań jego siostry. Ich matka z dezaprobatą spojrzała na swoją małą, za cwaną córeczkę.
- Może byś tak nabrała oddechu… zanim zemdlejesz?- Szeroki uśmiech w końcu rozjaśnił jej twarz i Kyla znów poczuł jak jego dusza niemal ulatuje z radości i ulgi. Cholera! Był bardziej przerażony niż mu się wydawało. Jego matka z ciepłym uśmiechem wstała i wzięła z jego ramion roztrajkotaną córkę, aby przygotować ją do szkoły.
- Przyprowadź Bryana na obiad w któryś dzień, ok?- Lekko pocałowała Kyla w czoło a on miał ochotę się nagle rozpłakać. Tylko badawczo wbite spojrzenie jego ojca w niego powstrzymało go przed tym. Z lekko zmrużonymi oczyma jego ojciec wykrzywił usta w lekko drwiącym uśmieszku.
- To jak Kyle? „Będziesz…”?- Zapytał przekornie ojciec, a cała fala pytań Susy nagle przeleciała mu przed oczyma. Kyle czuł jak jego twarz zalewa się wszystkimi odcieniami czerwieni. Kilka chyba nawet powstało na jego użytek. Meg śmiejąc się jak dzikuska wybiegła z kuchni, aby również naszykować się do szkoły. A Sam podążył za nią mamrocząc pod nosem, rozważając, jakie są szanse, że da się całą tą niedorzeczną sytuację ukryć przed jego kolegami.
Z nadal zarumienioną twarzą Kyla spojrzał w rzucające mu wyzwanie oczy ojca. Nie wiedział jeszcze na jak stabilnym gruncie stał, ale nie chciał, aby były od początku jakiekolwiek wątpliwości.
- Zdecydowanie będę tato! Przy każdej nadarzającej się okazji.- Odparł z dumą i powagą Kyle.
Gromki śmiech jego ojca towarzyszył mu jeszcze długo po tym jak wyszedł z domu, aby spotkać się z Bryanem. Śmiech i słowa ostrzeżenia, na które musiał się roześmiać sam. „Kiedy matka mówiła ‘w któryś dzień’ miała na myśli najpóźniej jutro. Zdajesz sobie z tego sprawę, synu?”
Bryan obgryzłby resztkę tego, co zostało z jego paznokci gdyby faktycznie cokolwiek zostało mu do obgryzienia. Po raz dziesiąty pod bacznym i nie lekko zdziwionym spojrzeniem swojego brata i rodziców wrócił do pokoju, aby sprawdzić czy mimo wszystko dobrze wygląda. Zamiast zmieniać ponownie koszulę, co z pewnością wywołałoby grad pytań, na które nie był gotów, po prostu przyczesał kolejny raz włosy.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora