Mój chłopak nie jest gejem...nadal... CZ.II Rozdz.2
– Podsłuchiwałeś?
– Nie.
– Bryan – zawołał Matt ostrzegawczo, przyglądając się bratu.
– Nie podsłuchiwałem. Nie moja wina, że tak głośno gadałeś. – Bryan wzruszył ramionami spoglądając na brata z lekkim uśmieszkiem. Nagle jednak coś mu się przypomniało i znów przypił się do ust Kyla na krótki, lecz energetyczny moment. Efekt którego, był dobrze widoczny w sportowych spodenkach Kyla, dla każdego kto tylko spojrzał w ich kierunku z kilku jardów. – Ja też jestem w tobie zakochany… – wyznał Bryan patrząc w oczy mężczyzny poważnie i zdecydowanie.
Wielki i szczęśliwy uśmiech wypłynął na twarzy Kyla. Objął go z całych sił i przytulił niemal miażdżąc w objęciach. Matt jęknął z rozpaczą. Usiadł i potrząsając głową spojrzał na zakochaną parę.
– Aż mnie zęby bolą od tego lukru. – Wstał i otrzepał spodenki przeciągając się lekko. Uważnym spojrzeniem zlustrował okolice. – Na–ra chłopcy!
Zawołał i tyle go widzieli. Kyle zakończył kolejny namiętny pocałunek i spojrzał za biegnącym przyjacielem. Jego brwi się zmarszczyły.
– Co on robi? – Bryan z zaskoczeniem patrzył jak Matt podbiegł do biegającej po parku wysokiej blondynki i po paru wymienionych słowach przyłącza się do niej.
– Obawiam się, że próbuje udowodnić sobie, że nie jest gejem – mruknął Kyle na chwilę zamykając oczy. Bryan gapił się na niego niedowierzająco.
– Może jest Bi–ciekawy? – Zaproponował po chwili milczenia.
– Może, ale ktoś będzie cierpiał, jeśli on ma zamiar eksperymentować, zamiast być ze sobą szczerym. – Kyle podniósł się i podał dłoń Bryanowi żeby mu pomóc wstać.
– Matt nigdy by nikogo nie skrzywdził – stwierdzając stanowczo Bryan, przytulił się do gorącego ciała swojego partnera.
– On może nie zdawać sobie z tego sprawy, kochanie.
Za rękę ruszyli z parku, mijając gapiących się na nich ludzi, bez zwracania na nich najmniejszej uwagi. Bryan ponownie obejrzał się za bratem. Nie było po nich jednak śladu.
– Przestań się o niego martwić. Matt jest dorosły. Da sobie radę.
– Nie o Matta się martwię – Bryan spojrzał na Kyla poważnie. – Martwię się o biedaka, na którym będzie ‘eksperymentował’. Mam nadzieję, że tamten nie zakocha się w nim. Wiem jak to jest pokochać kogoś i nie móc go mieć.
– Oh, kochanie. – Kyle przytulił go lekko, zanim wsadził do swojego auta. – Będzie dobrze. Porozmawiam z nim, ok?
– Tak! – Bryan ujął twarz Kyla w dłonie i pocałował mocno, i namiętnie.
Kolana starszego mężczyzny drżały, kiedy wsiadał do auta.
Uszczęśliwianie jego chłopaka było po prostu… cudowne…