Mój chłopak nie jest gejem...nadal... CZ.II Rozdz.2
– Czy na mnie też się kiedyś napalałeś?
Kyle spojrzał się niedowierzająco na swojego przyjaciela od blisko dziesięciu lat i zamarł. Matt miał śmiertelnie poważną minę. Spodziewał się ze stu pytań, na to jednak by nie wpadł.
– Nie do końca jestem pewien czy rozumiem pytanie – powiedział w końcu ostrożnie. Matt uniósł brwi kpiąco.
– Sam powiedziałeś, że automatycznie każdą osobę, którą poznawałeś klasyfikowałeś, jako atrakcyjną lub nie. Rozumiem, więc że i ja w pewnym momencie podlegałem takiej ocenie?
– Eee… właściwie nie do końca.
– Nie?
– Nie. Kiedy zaczęliśmy chodzić do szkoły razem, po tym jak moja rodzina się tutaj wprowadziła, byłem za młody, aby się zastanawiać nad własną orientacją. Poznałem ciebie i automatycznie zakwalifikowałem jako; fajny, niegroźny.
– O!? – Matt zdawał się lekko zaskoczony jakby nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Przyjrzał mu się jednak ponownie i zamyślił na chwilę. Po kilku minutach milczenia, Kyle był na sto procent, że nadal jest na haczyku. – Powiedziałeś „nie do końca”, kiedy zgodnie z tym, co powiedziałeś wynika na to, że zwyczajne „nie” załatwiałoby sprawę.
Kyle jęknął w duszy. Nigdy nie kłamał przyjacielowi, nie miał zamiaru zacząć teraz. Z tym, że ten temat zwyczajnie wolałby sobie darować. Ocierał się gdzieś o jego barierę, granicę, za którą nie czuł się komfortowo. Którą zaczynał postrzegać, jako jego prywatność. Westchnął jednak i spojrzał poważnie w jego oczy.
– Jako nastolatek zastanawiałem się nad różnymi opcjami. Ty byłeś jedną z takich opcji – powiedział ze wzruszeniem ramion. Zanim jednak tamten zdołał cokolwiek powiedzieć, Kyle dodał szybko. – Nie czułem do ciebie pociągu… pomieszało mi to w głowie szczerze mówiąc. Chyba między innymi, dlatego tak długo mi zajęło pojęcie, że jestem zainteresowany i mężczyznami, i kobietami.
– Mhm…
– Czemu akurat o to zapytałeś? – Kyle nie mógł wytrzymać musiał wiedzieć. Matt wzruszył ramionami obojętnie, ale Kyle zbyt dobrze go znał, aby nie wiedzieć, że udawał. – Chyba nie zadręczałeś się myślą, jakie to niecenzuralne fantazje na twój temat mogę mieć w głowie, hm? – zapytał z uśmiechem, starając się trochę rozładować napięcie. Matt podniósł się na siedząco i sprzedał mu boksa w ramię.
– Nie idioto. Po prostu chciałem wiedzieć czy… – zaciął się i spojrzał przed siebie niepewnie. Kyla olśniło.
– Czy uważam się za atrakcyjnego? – Zdusił śmiech, ale zaledwie, nie chciał sprawić przyjacielowi przykrości. Matt łypnął na niego złym okiem, ale nie zaprotestował. – A czy ja wydaję ci się atrakcyjny, czy może raczej przystojny? – zapytał przekornie odwracając role i przyciskając przyjaciela.
– Nie! – Matt zaprotestował automatycznie. Po czym poczerwieniał pod bacznym, ale kpiącym spojrzeniem Kyla. – To znaczy… nie żebyś był jakąś paskudą…, ale…
– Taak? – zapytał zachęcająco, bawiąc się coraz lepiej.
– No ok, przyznaję zwracam uwagę na męski wygląd. Zastanawiam się jak postrzegają mnie inni mężczyźni…, ale to nic nie znaczy! – Mimo stanowczego stwierdzenia, na Kyla patrzył z nadzieją jakby tamten miał upewnić go w tym przekonaniu. Kyle jęknął w duszy. Cholera…
– Nie widzę gdzie leży problem? – Matt sam musi dojść do właściwych wniosków. W jego otoczeniu teraz był on i Bryan otwarcie mówiący i okazujący sobie uczucia, nie było więc nic dziwnego w tym, że Matt zastanawiał się nad sobą. Sam musiał jednak określić, jaki jest jego stosunek do związku z innym facetem.