Mizantropia - fragment III
Fizjonomia drugiego nie była aż tak imponująca jak kompana. Wybrał on bowiem ubiór schematyczny, typowy, zupełnie nie siląc się na żadną ekstrawagancję. T-shirt z prymitywnym rysunkiem i napisem, dresy i tenisówki składały się na jego niestarannie dobraną kolekcję letnią. Mężczyzna, a w zasadzie pacholę, był sporo młodszy od towarzysza, co znalazło odzwierciedlenie nie tylko w wygolonych włosach, tatuażach o osobistym charakterze i posturze początkującego kulturysty na syntholu[1], lecz także w zachowaniu. Nadpobudliwy, spluwał co sekundę i ponadprzeciętnie kurwił. Można by rzec, iż tym przedstawicielem chaosu coś kierowało. Narkotyki? Głupota? A może Lynch'owska dzikość serca?
Mężczyźni niespodziewanie odwrócili się w moją stronę, milknąc. Sądząc po ich marsowych obliczach, musiałem przerwać im dyskurs na miarę dialogów platońskich. Oni nie patrzyli, tylko łypali wrogo na moją osobę, która nie dość, że przerwała arcyważną dysputę, to jeszcze naruszyła panujący w bloku dress code[2]. Spojrzenia konwersujących aż nadto wyraźnie sugerowały, iż ubrany w marynarkę jestem tu intruzem, który zaburza pokrytą w antysemickie murale[3], karykatury genitaliów i kryminalne slogany przestrzeń.
W tym momencie zacząłem się zastanawiać czy Cesare Lombroso, żyjący na przełomie wieku XIX i XX włoski antropolog i lekarz nie miał przypadkiem słuszności twierdząc, że niektóre jednostki z uwagi na swoistą regresję ewolucyjną mają niejako naturalną skłonność do popełniania przestępstw. W dziele o jakże adekwatnym do zaistniałej sytuacji tytule "Człowiek zbrodniarz w stosunku do antropologii, jurysprudencji i dyscypliny więziennej; zbrodniarz urodzony, obłąkaniec zmysłu moralnego" przybliża obraz człowieka (człowieka?), który poprzez posiadanie pewnych cech fizycznych, jak na przykład nienaturalnie intensywnego owłosienia ciała, cofniętego czoła, dużej szczęki czy niewielkiej czaszki jest opóźniony moralnie w stosunku do społeczeństwa i tym samym skazany na życie przestępcy. Ta rasowa degradacja cechująca jego odległych przodków właściwie czyni z niego inny typ biologiczny. Typ ten tylko ze względu na swoją marną egzystencję jest już niebezpieczny dla otoczenia i należałoby go prewencyjnie izolować za pomocą środków zabezpieczających, tak by nie stwarzał zagrożenia.
Teoria kryminologiczna Lombroso odwołująca się do determinizmu nie przetrwała próby czasu i dzisiaj nazwalibyśmy ją raczej pseudonaukową, mimo że założenia tego pozytywistycznego rozumowania mają nieoceniony wkład w wyeksponowaniu samego sprawcy, będącego przecież głównym aktorem w sztuce zwanej czynem zabronionym. Fałszywa czy nie, ja, obserwując tych dwóch na nowo, odkrywam znaczenia darwinizmu i darwinizmu społecznego. Selekcja naturalna pośród tych organizmów zaczęła się przecież, gdy zaczęły wsadzać sobie nawzajem noże w żebra po meczach piłki nożnej.
Ruszyłem z miejsca zorientowawszy się, że de facto[4] stanąłem w bezruchu i po prostu się gapiłem. Jednocześnie nie traciłem kontaktu wzrokowego z moimi być może przyszłymi oprawcami, którzy wciąż świdrowali mnie groźnymi świńskimi oczkami. Przechodząc obok nich, niemal marzyłem o tym, by zapytali mnie komu kibicuję. Odparłbym wtedy: "waszej inteligencji" i przypuszczalnie moment później doznał wewnętrznego katharsis[5] z okazji spuszczonego mi wpierdolu. Tak się jednak nie dzieje. Sekundę po tym, jak ich mijam, mężczyźni wracają do przerwanej rozmowy. Z ulgą wyszedłem na duszące powietrze miasta.