Miasto Marzeń
Każdy z nas ma marzenia. Duże i małe, piękne i skromne, ważne i nieistotne. Nie mają znaczenia ich przymioty - najważniejsza jest ich obecność w naszym codziennym życiu. To one urozmaicają rutyny, w które popadamy. Oplatają nasze serce niczym groszek pachnący, dając nadzieję. Czasem niespełnione wbijają się w naszą wrażliwość jak ciernie. Nie zawsze jednak nasze marzenia są spełniane tak jak trzeba...
Za górami, za lasami, za barwnymi tęczami ukryta jest niewielka miejscowość o prawdziwej nazwie nieznanej. Niektórzy zwą ją Marzeniami, inni Mrzonkami, a jeszcze inni zwyczajnie Snami.
Miasteczko to obfite jest w osobliwe cuda - białe kruki, garnki złota, wieczne pełne paliwa baki, niebzyczące komary, latające pierożki rodzajów wszelakich i inne rozmaitości takie. Na kolorowych straganach i kramach znajdziecie wszystko, czego tylko wasza dusza zapragnie. Ostatnio w sprzedaży widziałam flakoniki z weną i wierne strzały Amora, dzięki którym prawdziwej miłości żadna trudność nie pokona.
Domy w różnych stylach są osadzone, gdyż mieszkają tutaj osobliwości równie rozmaite. Spotkasz tu Flehaheha - jaskiniowca pierwszego, młodą księżniczkę wiktoriańskiej Anglii i Wilka za Zającem gnającego niegdyś wiecznie. Uśmiechem podzieli się z tobą każdy, nawet złe postaci z dziecięcych baśni, a koszmary dręczące cię staną się przyjemnymi snami.
Marzenia, Mrzonki czy tam Sny otoczone są malowniczym krajobrazem - lasami wieczną zielenią spowitymi, łąkami usłanymi nieprzeciętnie barwnymi kwiatami, polami w blasku słońca cudownie się złocącymi oraz jeziorami i strumieniami koloru błękitnego, bezchmurnego nieba.
Raj, mówicie? Otóż Miasteczko to ma mroczną tajemnicę, którą zdradzić wam muszę, nim tam traficie.
Głęboko pod ziemią istnieje kraina zbrukana krwią i łzami, pełna ludzkiego niespełnienia - zupełna przeciwność pięknego Marzenia. Niewiele tutaj do opisania. Żyjący tutaj swe smutki szarym skałom i korzeniom drzew wylewają. Nie ma pięknych domów ani widoków, jest tylko Cmentarz Niespełnionych Marzeń.
Spotkałam na nim młodego chłopaka, który walcząc o swój kraj, zdradzony przez towarzysza został. Kobietę, która dla miłości poroniła od wielu lat dziecko upragnione. Małą dziewczynkę, porzuconą przez rodziców i szczeniaczka, którego właściciel na mrozie pozostawił w lesie.
Zostałam tutaj wśród tego smutku, bo miejsce to bardziej prawdziwe wydało mi się. Istoty tutaj, choć niespełnione, wciąż marzą i pielęgnują iskierkę nadziei w sercu swym. Chłopak wybaczył kompanowi i opowiada wszystkim o rychłym odzyskaniu przez jego kraj niepodległości. Kobieta o cierpieniu zapomina, gdy małą dziewczynkę bierze w objęcia swe. Szczeniaczek obwąchuje wszystko, wiernie poszukuje właściciela swego. Szczeka radośnie, gdy jego grzbiet się głaszcze i merda zabawnie ogonkiem swym.
Pogodziłam się już z niespełnieniem, żalu do nikogo nie mam. W dużej mierze to z powodu własnych wyborów tutaj teraz mieszkam. Proszę was tylko, byście nie budowali domu w miasteczku nade mną - na nieszczęściu, smutku i rozpaczy innych...