Masażysta

Autor: Whistler61
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Proszę położyć się teraz na brzuchu – usłyszała miękki, ściszony głos.

Przekręciła się na brzuch a terapeuta rozpiął jej biustonosz.

- Przepraszam ale to konieczne – powiedział cicho, jakby usprawiedliwiając się.

- Po co on mnie przeprasza? – pomyślała.

Zmęczenie gdzieś uleciało, a ból w plecach dosłownie zniknął. Chwilami czuła się senna, a chwilami wręcz lekko podniecona. Czas przestał być wymierny.

 Gdy usłyszała – Dziękuję, to tyle – otworzyła oczy.

Patrzyła na spokojną twarz i wpatrzone w nią błękitne oczy. Szaro-błękitne, zmęczone oczy. Lekki uśmieszek kącikiem ust, nadawał tej twarzy jakiejś figlarności. I oczy… Gdzieś w tym zmęczeniu tańczyły jakieś chochliki, diabełki… Gdzie ona widziała takie oczy??? Jego ciemno turkusowy strój jeszcze ten błękit podkreślał.

- Proszę się ubrać. Z mojej strony to już wszystko. Dziękuję pani. – powiedział łysy masażysta i po dyskretnie wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Spojrzała odruchowo na zegar na ścianie. - Ale ten czas leci! Jestem tutaj ponad godzinę. - pomyślała i szybko się ubrała.


Kobieta w recepcji szukała czegoś w komputerze. Coś mętnie mówiła że „jakaś promocja”, a w końcu stwierdziła, że Marta nic nie płaci.

Mile zaskoczona wyszła z lecznicy i spojrzała jeszcze raz na zegarek.

- O cholera! Żebym się nie spóźniła na pociąg.

Gdy wbiegła na peron, jej pociąg już stał.

Usiadła na miejscu wskazanym na bilecie. – Uff. Zdążyłam. – pomyślała.

Czekała ją kilkugodzinna jazda do rodzinnego miasta.

Gdy pociąg nabrał już szybkości, lekko się zdrzemnęła. Miała dziwny sen składający się z krótkich scen, obrazów. Morze, plaża, jakiś park, kwiaty, pąk białych róż, jakiś zamek...
Obudziła się nagle. Nie wiedziała nawet dlaczego.

- Jednak jest znakomity – pomyślała – Dwie godziny siedzenia w samolocie, teraz te kilka godzin w pociągu, a moje plecy nic nie odczuwają.

 

Przywitała się z rodziną i przeszli do ogródka. Coś, co zobaczyła, niejasno jej się skojarzyło. Takie Deja Vu. Ale co i z czym? Po chwili przestała o tym myśleć.

 

Następnego dnia po śniadaniu wyszła do ogródka. Spojrzała na błękitnie kwitnącą maciejkę. I już wiedziała!

Wiedziała gdzie widziała takie oczy! Wiedziała do kogo należą oczy, które wczoraj na nią patrzyły!

Musiała tam wrócić żeby się upewnić!

 
W dniu powrotu, specjalnie wzięła wcześniejszy pociąg. Była podenerwowana gdy wchodziła do lecznicy.

- Co ja im powiem? – myślała intensywnie – że przypomniałam sobie pewien masaż stóp na kanapie przed laty? Zbłaźnię się tylko.

W recepcji siedziała inna kobieta.

- Proszę pani – zaczęła Marta niepewnie – ja… byłam kiedyś waszą pacjentką i chciałam teraz osobiście podziękować terapeucie.

- Jak się nazywa? – zapytała recepcjonistka skupiona na wstukiwaniu danych do komputera.

- No… widzi pani, nie wiem. – zająknęła się – pamiętam że był łysy, albo ogolony i tak się śmiesznie uśmiechał kącikiem ust…

- Aaa… chodzi pani zapewne o pana Roberta. On był założycielem tej lecznicy.

- Tak, tak Roberta – przytaknęła, gdy imię z mocą huraganu do niej dotarło i przywołało tysiące obrazów naraz.

- Bardzo mi przykro – stwierdziła recepcjonistka odrywając się od swojego komputera i patrząc na Martę z zakłopotaniem – ale pan Robert zmarł na zawał serca zaraz po założeniu lecznicy…

- To już ponad dwa lata temu. – dodała ciszej.

22 marca 2016

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Whistler61
Użytkownik - Whistler61

O sobie samym: Piernik to też ciacho ;) :)
Ostatnio widziany: 2016-09-26 10:44:11