marat i mnich rozdział 8
Po prostu kopiowali takie same znaczki jak na księgach oryginałach, dodając ozdobną kaligrafią fantazyjne rysunki roślin, lub zwierząt.
Zmęczeni uczniowie ukradkiem zerkali na swojego nauczyciela, był wysoki, patykowato chudy, miał rozwiane włosy sięgające mu do barków. Na pierwszy rzut oka nie wyglądał na typowego mnicha, raczej na szaleńca z jego wyblakłymi, mętnymi oczami i wiecznie pogniecionym habitem.
Jedyne, co go wyróżniało to ogromna wiedza bibliotekarska i bardzo dobra pamięć. Miał już ponad sześćdziesiąt lat i niektórzy z mnichów uważali go za wiecznego. Pamiętał go każdy mieszkający w klasztorze Brat bibliotekarz po prostu zawsze tu był.
Przeszli do kolejnego pomieszczenia lepiej oświetlonego, Emil od razu poczuł się tu lepiej, strach opuścił wreszcie jego struchlałe serce. W tym jasnym wielkim pomieszczeniu od razu odzyskał jasność myślenia i hart ducha, wątpliwości i zmęczenie nagle go opuściły, poczuł nagły przypływ energii, na jego twarzy wreszcie zagościł uśmiech.
- Widzę, że lepiej wam Emilu - spytał Zygfryd
- O wiele lepiej - odparł zadowolony Emil
Podeszli wszyscy do wielkiego stołu, na który wykładano przeglądane księgi.
- A więc, czego potrzebujecie braciszkowie - spytał bibliotekarz
- Interesują nas najstarsze plany klasztoru - powiedział Emil
- Poczekajcie tu na mnie Bracia, z chęcią poszukam planów, o które prosiliście - odparł bibliotekarz zapuszczając się w jeden z mrocznych korytarzy
Zawołał jednego ze swoich uczniów i wydał mu odpowiednie polecenia.
Wybrańcem został Julian, który szybko wykonał polecenie swojego Mistrza, kładąc woluminy na stole i po chwili cichej rozmowy z nauczycielem oddalił się pośpiesznie.
- Jesteś bardzo surowy dla swoich uczniów Bracie - powiedział Zygfryd do bibliotekarza
- Tak sądzisz Bracie, nie zauważyłem, a nawet, jeśli, to sądzę, że trochę dyscypliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Poza tym nie zdajecie sobie sprawy, jacy są leniwi, gdyby nie ja pewnie leżeliby cały dzień i udawali, że coś robią. Wiecie ile nauki i pracy potrzeba, aby stworzyć taką księgę -powiedział staruszek wskazując piękny tom oprawiony w skórę i pokazując znajdujące się w nim ilustracje. To dzieło kilku lat pracy, nie mogę pozwolić, aby te młokosy coś zepsuły. Na razie Julian uczy się mieszać barwniki i ćwiczyć wprawną rękę do pisania tekstów biblii.
- Przecież niektórzy z nich to jeszcze dzieci - powiedział po cichu Zygfryd, nie chcąc doprowadzić do kłótni ze starym mnichem
Emil zniecierpliwiony podrapał się po głowie.
Na stole leżało kilkanaście planów klasztoru od najstarszych naniesionych wyblakłym atramentem na pożółkłych już ze starości kartach, do całkiem nowych sprzed kilku lat, kiedy był odnawiany dom, w, którym mieszkał opat.